Kolejne sesje z Lucyną Łobos: Sesje 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, Sympozjum, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90




CHICAGO - GROBOWIEC CHEOPSA

Seans chanelingu telepatycznego numer 19
Wrocław, 8 września 2003
Seans przeprowadzony z Lucyną Łobos
Uczestnicy: Andrzej Kapłanek, Iwona Stankiewicz, Andrzej Wójcikiewicz

AK:  - Pytanie od Andrzeja Kapłanka
AW:  - Pytanie od Andrzeja Wójcikiewicza
Iwona:  - Pytanie od Iwony Stankiewicz
Samuel:  - Odpowiedź Samuela poprzez Lucynę Łobos

Samuel:  Witajcie wszyscy, którzy dnia dzisiejszego będziecie uczestniczyć w naszym spotkaniu i naszym seansie. Usłyszeć - chcecie usłyszeć, i to dużo usłyszeć. Jestem do waszej dyspozycji. Moje imię - Samuel. Wy, moi drodzy, już jako stali moi przyjaciele, znacie moje zasady i moje usposobienie. Nasz nowoprzybyły przyjaciel dopiero się wdraża w te wszystkie tajniki i jeszcze jest nieufny, lubi mieć wszystko wyłożone jak na tacy. Więc do rozmowy jako pierwszego będziemy prosić właśnie Andrzeja, ale zanim to nastąpi, to chciałbym coś wyjaśnić, co stało się kością w gardle naukowców. Jak już wam wiadomo, nasz zacny Hawass dokopał się do cmentarza i teraz jest spór - Nefretete. Kim ona była? Czy to był mężczyzna, czy to była kobieta? Jedną mumię teraz będą prześwietlać i badać, ale żeby dla was było już wiadome i żeby to było też dla was pewnym znakiem z mojej strony, powiem wam, jak to wygląda. Nefretete była wybrykiem natury. Otóż ciało kobiety - fakt. Ale kiedy miał nastąpić cykl miesiączkowy, stawała się mężczyzną. Po prostu - już tobie wyjaśnię, Iwono, co to znaczy, Po prostu z przyrodzenia kobiecego zaczął się wydobywać członek męski, tak, że wtedy mogła/mógł zadowalać też kobietę. To było skrzętnie ukrywane. W tym czasie taki wybryk natury nie był tolerowany, zwłaszcza wśród takich ludzi wysoko postawionych. To jest ta tajemnica, którą Hawass będzie musiał ogłosić. Wy już ją znacie. Na pewno powie to troszeczkę inaczej, ale prawda właśnie tak wygląda. Pół mężczyzna, pół kobieta. A teraz już możemy zaczynać i ciebie, niedowierzający Andrzeju, proszę o pytanie. Słucham.

AK:  Witam cię Samuelu. Jeżeli pozwolisz, chciałbym wypisać się z grona niedowierzających, a zapisać do grona dociekających, bowiem mój zawód - nie przedstawiłem ci się poprzednio - ja jestem inżynierem i tak mnie ukształtowano przez 30 lat, że ja muszę nie wierzyć, zanim podejmę decyzje inżynierskie. Co to znaczy - użyłeś w poprzedniej wypowiedzi stwierdzenia - część naziemna i podziemna w tym Labiryncie? Co to znaczy?

Samuel:  Są, Andrzeju, dwa poziomy Labiryntu. Może nie na całej długości, ale na tym odcinku, który tobie wskazałem, są dwa poziomy. Jeden poziom, tak zwany nadziemny - w czasie, kiedy była budowana Piramida, ten odcinek był widoczny nad pustynią jakieś pół metra. Reszta była wkopana. Czas zrobił swoje. Przez te tysiące lat został ten odcinek nadziemny zasypany piaskiem. Podziemna część Labiryntu to jest właśnie ta istotna. Nadziemne odcinki były tylko dla zmylenia potencjalnych poszukiwaczy skarbów, Andrzeju. Słucham.

AK:  W poprzedniej sesji również mówiłeś, na moje pytanie odpowiedziałeś, że w pobliżu wejścia do Labiryntu, tego, który chcemy odkopać w pobliżu Złotej Komnaty - bo o tym była mowa, znajdują się niepozorne szczątki piramidy tam zbudowanej. Dzisiaj w tym odcinku, który omawiamy przed chwilą, nie znaleziono na tej pustyni żadnych szczątków, żadnej piramidy. Na tym odcinku, na innych - tak.

Samuel:  Może źle odebrała medium twoje pytanie odnośnie piramidy, która mogła się znajdować w pobliżu Labiryntu. I tutaj też właśnie trzeba byłoby się cofnąć do jeziora Moerisa. Piramidy były budowane w pobliżu jeziora, Andrzeju, i tu, kiedy utworzyłeś ten kąt prosty przy jeziorze i poszedłbyś pod tym kątem prostym wzdłuż jeziora - trudno mi teraz sprecyzować, ile to będzie kilometrów - ale natrafisz na ruiny piramidy, czyli jest to w tej chwili kupa zużytych kamieni i nic pozornie nie ma tam interesującego. Tutaj, gdybyś się uparł i dostał tak zwane zezwolenie, to mógłbyś wkopać się w głąb i już znajdziesz się w pierwszym korytarzu Labiryntu. Ale uważam, że niepotrzebny jest taki trud, chyba, że łatwiej byłoby uzyskać zgodę na kopanie, gdyż według, powiedzmy, samego Hawassa czy władz - nic tam interesującego nie ma. Przeciwnie, jest wejście do Labiryntu. Inaczej mówiąc, kiedy piramida jeszcze była w światłości - była bramą, bramą do Labiryntu. Ale specjalną bramą, gdyż tą bramą wchodzili tylko kapłani, gdyż oni mieli plan Labiryntu. Śmiałkowie nie odważyliby się tam wchodzić, gdyż wejście do Labiryntu równało się śmierci. Słucham.

AK:  Użyłeś bardzo ciekawego stwierdzenia, że ta piramida w ruinie, bardzo mocno zaawansowanej ruinie, jest zbudowana z kamienia. Czy ja dobrze zrozumiałem?

Samuel:  Gdyby była z cegły wypalanej, Andrzeju, z tego błota, czy szlamu z jeziora, to dzisiaj nie byłoby po tym ani śladu. Słucham.

AK:  Dziękuję ci Samuelu, proponuję przenieść się na wyżynę Gizy, gdzie mamy te trzy nasze Piramidy. I tu bardzo interesująca informacja, jaką otrzymałem od ciebie parę tygodni temu - chodzi o lokalizację grobowca Juno. Ja spróbowałem obliczyć ten cień - punkt, w którym pada cień głowy Sfinksa, w pierwszy jesienny dzień o godzinie 18-tej i wyszło mi, że ten cień padnie w miejscu, w którym dzisiaj znajduje się Świątynia Sfinksa - tak to archeolodzy dzisiejsi nazywają - stara Świątynia Sfinksa. Mam pytanie - według twojej wiedzy - kiedy ta Świątynia została zbudowana?

Samuel:  Miło mi Andrzeju, że chcesz poruszyć ten właśnie temat. Chciałem to poruszyć w późniejszej rozmowie. Po raz pierwszy ktoś mnie ubiegł. Andrzeju, zaproponowałem dokopanie się do grobowca kapłana, głównego kapłana Juno, dlatego, że on posiada przy sobie informacje gdzie znajduje się grobowiec Faraona, czyli wskaże drogę. Albo, inaczej mówiąc - potwierdzi się to, co mówiła kapłanka w trakcie snu. Otóż Andrzeju - zwyczaj był taki, że dostojnicy, kapłani, chowani byli w pobliżu świątyń, czyli świątyni Izydy albo boga Ra. Wiadomo, że kapłanki chowane były w pobliżu swojej świątyni, a natomiast kapłani w pobliżu boga Ra. Tak też się stało w tym przypadku. Kiedy zmarł kapłan Juno, powiedział, że ma być strażnikiem cały czas, i dla przyszłości - dowodem. Pochowano kapłana właśnie w ten sposób, żeby dawał znaki poprzez Sfinksa, czyli to, co powiedziałem. Kiedy już pojawiają się cienie w Giza, to wtedy Sfinks każdego dnia robi pokłon w kierunku kapłana. Dobrze, że obliczyłeś Andrzeju i zlokalizowałeś miejsce. Pytasz się, kiedy ta Świątynia Sfinksa została zbudowana. I tutaj też nie określę tobie dokładnie daty, ale z tego, co wiem, to wiele lat po wybudowaniu trzech piramid w Giza. Trzech, Andrzeju. Wszystkie trzy piramidy już stały, wtedy na cześć wielkiego Sfinksa została wybudowana Świątynia. Słucham.

AK:  Czyli rozumiem, że najpierw został pochowany kapłan Juno, a potem nad jego grobowcem wybudowano świątynię?

Samuel:  Tak, Andrzeju. Tak jak Święty Piotr ma na sobie Bazylikę w Rzymie. Słucham.

AK:  W czasie jednego z poprzednich spotkań - seansów powiedziałeś, że Sfinks został wybudowany wtedy, kiedy Waga (to są twoje słowa, Samuelu) kiedy Waga ustępuje Rybom. Jednocześnie powiedziałeś w innym spotkaniu, że rozpoczęto budowę Sfinksa w epoce Skorpiona. Jak ja mam to rozumieć, jak mamy to rozumieć?

Samuel:  Być może przejęzyczyłem się. Jeżeli już, to Skorpion, kiedy zaczął władać, rozpoczynał budowę, ale Piramidy, Andrzeju. Sfinks już stał. Słucham.

AK:  To zgadza się, poprzednio również mówiłeś, że Sfinks stał w momencie rozpoczęcia budowy Piramidy. Jednocześnie powiedziałeś na spotkaniu, w którym ja uczestniczyłem, w tym seansie, że ten Sfinks w czasie rozpoczęcia budowy był gładki i nieuszkodzony, taki, jakby niedawno dopiero go postawiono. Czy ja dobrze cię zrozumiałem?

Samuel:  Dobrze mnie zrozumiałeś Andrzeju. Sfinks posiadał swoją piękność i był gładki jak lustro, Andrzeju. Nawet posiadał głowę lwa. I to na pewno jest dla ciebie zaskoczeniem, że teraz posiada już na sobie maskę. Czy nie prawdę mówię, Andrzeju?

AK:  To znaczy, według tej wiedzy, którą ja mam, to dwukrotnie przekuwano głowę Sfinksa. Trudno powiedzieć, to znaczy - dzisiejsza nauka nie wie, jaka była pierwotna wersja głowy Sfinksa, natomiast to jest dla mnie zaskoczenie, że miał głowę lwa, ale to koresponduje z tym, że Sfinks.... a to już jest dłuższy wywód - nie chcę już zabierać tu czasu...

Samuel:  Ale ja ci wytłumaczę, Andrzeju, dlaczego tak się stało. Otóż kiedy była budowana Piramida Cheopsa, Sfinks posiadał jeszcze głowę lwa. Był ulubieńcem wszystkich. Dopiero, kiedy Chefern rozpoczął budowę Piramidy, chciał też coś pozostawić i dać ludziom zagadkę - dla tych z przyszłości, gdyż nie było wtedy tajemnicą, że ludzie z ery Ryby - Wodnika będą bardziej prymitywni, niż ci, co budowali Piramidy. Otóż Chefern posiadał pewnego rodzaju poczucie humoru i zlecił swoim kamieniarzom, żeby tę głowę zmienili na jego głowę. I to jest cała tajemnica. Chefern pozostawił zdjęcie do wglądu. Słucham Andrzeju.

Iwona:  Czy ja mogę Samuelu - witam cię bardzo serdecznie... Chodzi o pytanie, które Andrzej zadał w związku z gładkością Sfinksa... Czy ta gładkość to była gładkość kamienia, czy Sfinks był czymś przykryty... pokryty jakimś... nie wiem... tworzywem...

Samuel:  Iwono... Nie prosiłem ciebie o głos, ale skoro już się wtrąciłaś, żeby nie wytrącać z tematu - tutaj masz rację Iwono co do tej sprawy. Następna zagadka - był rzeczywiście pociągnięty specjalnym tworzywem, żeby być gładki. Kiedy został wybudowany, to posiadał takie rysy - rysy, które są dzisiaj widoczne. Rysy były specjalnie zrobione, gdyż Sfinks był prawdziwym odbiciem takiego samego Sfinksa, jaki znajdował się na owej planecie i na Atlantydzie i dopiero przy budowie na terenie Giza polali go specjalnym tworzywem, żeby mógł wytrzymać do Ery Wodnika. Słucham.

AK:  Jeszcze raz wracam do mojego pytania, bośmy precyzyjnie nie zakończyli go. Powiedziałeś, że było to przejęzyczenie, kiedy porównywaliśmy Wagę, która ustępuje Rybom, to jest jedno stwierdzenie i Skorpion. To według ciebie - która jest data budowy Sfinksa? W czas, kiedy Waga ustępuje Rybom, czy Skorpiona czas?

Samuel:  Weź Skorpiona i cofnij się do tyłu i będziesz już miał 1000 lat Andrzeju, 1000 lat do tyłu. I będziesz miał znak zodiaku. Andrzeju, chciałbym coś wyjaśnić, co już wiedzą uczestnicy, którzy tak długo ze mną rozmawiają. Jeśli chodzi o obliczanie waszych lat to i my jako istoty duchowe i byty mamy ogromną trudność i dlatego czasami mogą nastąpić przekłamania, zwłaszcza, że medium też może czasami nieprawidłowo odczytać mój głos. Dlatego możemy i tutaj sięgnąć do materiałów, gdzie są znaki zodiaku i uściślimy. Od Skorpiona cofniemy się o 1000 lat i wyjdzie nam, jaki to był znak, kiedy był budowany Sfinks. Słucham.

AK:  Samuelu, masz ogromną wiedzę i myślę, że potrafimy się porozumieć. My dzisiaj rozumiemy w ten sposób mówiąc, że znajdujemy się w Erze Ryby... czy już - jak niektórzy mówią - w Erze Wodnika, że słońce wschodzi w dzień przesilenia na tle gwiazdozbioru określonego - w tej chwili gwiazdozbioru, który nazywa się Wodnik. Jeżeli mówimy, że został budowany Sfinks w Erze Skorpiona - czy ja dobrze rozumiem - że słońce w tym czasie, kiedy budowano Sfinksa, w dniu przesilenia wschodziło na tle gwiazdozbioru, czy zodiakalnego Skorpiona? Czy ja dobrze rozumiem?

Samuel:  Chciałbym się o coś ciebie zapytać. Czy nasza sesja dzisiejsza ma się opierać na znakach zodiaku i w jakim to znaku był budowany Sfinks, czy nam głównie chodzi o to, żeby uzyskać więcej informacji na temat Juno, Faraona i Labiryntu? Pomyśl troszeczkę Andrzeju...

AK:  Rozumiem... To zmieńmy temat - bo myślę że temat rozpoczęcia prac, znalezienia sponsorów tych prac, uzyskania zezwoleń na wykonanie tych prac - to jest temat przyszłościowy, który nas czeka i bardzo trudny. Natomiast powiedzieliśmy sobie w poprzednich sesjach, że możemy to ułatwić. Ty chciałeś nam to ułatwić dając sygnał, dając informację taką spektakularną i pokazując rzecz, odkrywając w pobliżu, na terenie Polski. Wskazałeś Złotoryję. Czy może chciałbyś nam - jako, że to jest prawie w zasięgu ręki i potrafimy tu wiele rzeczy zrobić bez zezwoleń. Czy potrafiłbyś nam pomóc w uściśleniu tego miejsca, w którym możemy znaleźć coś, co przekona niedowiarków?

Samuel:  Jasne Andrzeju. Takie możliwości i inne posiadam, ale nie z tego pokoju, Andrzeju, bo takich możliwości to nie posiadam. Zasoby finansowe nie są takie duże, żeby pojechać do tego miejsca, które już wyznaczyłem. Ty miałeś czegoś dokonać, Andrzeju, jeśli mnie pamięć nie myli, czyli to miejsce już wskazane powiększyć i na podstawie tego, poprzez świadka, czyli wahadło, wskażemy wraz z medium następne miejsce. Następnie, Andrzeju - niestety, nie ma innej drogi, jak tam się przejechać razem z medium, ty swój mądry sprzęt zabierzesz, a nasze medium tylko wahadło i będziemy wskazywać. I wskażę wam to miejsce - wyraźnie powiedziałem, a pamięć mnie nie zawodzi. Pokażcie mi mapę, wskażcie mi miejsca, a będę wam mówił gdzie macie szukać. Wskazałem miejsce blisko Wrocławia, czyli góra Ślęża - jest nie do sforsowania, według was, ale to tylko pozory, gdyż miejsce bardzo dokładnie zostało wskazane. Trzeba by było tylko dojść do porozumienia z tymi mądrymi waszymi naukowcami, albo kapłanami, którzy nadzorują tą maleńką świątynię na samej górze Ślęży i tam wam pokażę, gdzie należy usunąć płytę w podłodze i już wejdziecie do podziemia góry. I tam dopiero możecie się obłowić, gdyż bandy, które grasowały prawie 1000 lat temu miały swoją siedzibę i też w tych korytarzach podziemnych góry chowali swoje skarby, które czekają na odkrywcę. Słucham.

AK:  To jest bardzo interesujące dla mnie spostrzeżenie - ja nie uczestniczyłem w tych poprzednich spotkaniach, natomiast skupmy się na tym, co do mnie dotarło. Wskazałeś w pobliżu Złotoryi, w dzielnicy Kopacz, miejsce. To miejsce jest już dość precyzyjnie wskazane. Jest to obszar około 2 hektarów, czyli rząd wielkości 150 na 150 metrów. Nie jest to dużo, ale jednocześnie są to tereny użytkowe. Nikt nas nie wpuści na te tereny, żeby dwa hektary przekopać. W związku z powyższym ja rozumiałem tak, że medium potrafi przy pomocy swoich zdolności energetycznych odkryć tę energię tego miejsca. Czyli jeżeli my wejdziemy na ten teren, a to nam każdy pozwoli, potrafimy zlokalizować to miejsce. Czy ja dobrze rozumiem?

Samuel:  Andrzeju - uszczypliwy jesteś. Przecież medium wskazało miejscowość Kopacz - z dużej mapy poprowadziłem jej rękę. Te parę metrów, o których mówisz jest już nic, bo kiedy medium wejdzie na ten teren, już odbierze wibracje. Czy to jest takie trudne Andrzeju zrozumieć?

AK:  Nie, przepraszam, teraz to jest całkowicie jasne... O to mi chodziło, bo ja w liście, pisząc tutaj, prosiłem właśnie, aby zapytać medium, czy potrafi to zrobić. W tej chwili jest sprawa prosta. Jedyne malutkie pytanie. Jest sprzęt, którym dzisiaj dysponujemy - on ma określone parametry techniczne. Czy mógłbyś powiedzieć, na jakiej głębokości będziemy szukać tego czegoś?

Samuel:  Trudno mi dokładnie sprecyzować, bo ty Andrzeju,,,

AK:  ... rząd wielkości... rząd wielkości...

Samuel:  Nie przerywaj. Kiedy ty mówisz, ja posłusznie słucham, więc kiedy ja mówię, ty słuchaj. Otóż, Andrzeju, sprawa wygląda tak. Tutaj czas nie musiał zrobić zbyt dużego psikusa, gdyż jest to czas niewielki. Nie wiem dokładnie, ale myślę, że na głębokości, powiedzmy, drugie... do pierwszego piętra, a nawet nie. Na tyle będzie to głęboko, że medium spokojnie odbierze energię tego miejsca przy pomocy tylko zwykłego wahadła. Słucham.

AK:  Powiesz, że znowu jestem dociekliwy za bardzo, ale jest to takie inżynierskie spojrzenie. Jeżeli inżynier ma coś stworzyć, zrobić, musi przygotować sprzęt i siebie do tych obowiązków. Czy możemy z grubsza powiedzieć co to jest? Czy to jest moneta? Czy to jest grzebień? Czy to jest czołg? Czy to jest... no przepraszam, trudno mi powiedzieć... rząd wielkości - obiekt? Kilka metrów, kilka centymetrów, kilka milimetrów?

Samuel:  Andrzeju, jeśli chodzi o, powiedzmy, grzebień - jak to określiłeś - ja prowadząc rękę medium i wahadło nie dam sygnału. Będę reagował tylko na metal, powiedzmy podkowę. Czy jesteś zadowolony?

AK:  No nie, bo podkowa i grzebień mają tę samą wielkość.

Samuel:  Nie, Andrzeju, zareaguję na coś większego tak, że to będzie dla was znakiem. Znakiem, który ruszy sprawę dalej, gdyż nam, istotom duchowym i tym z Oriona bardzo zależy na tym, żeby sprawa Faraona ruszyła do przodu. Bardziej, niż wam, ludziom, pochłoniętym tak egoizmem i tak materializmem. Słucham.

AK:  Ja nie mam już więcej pytań - to znaczy mam dużo pytań, ale to są drobne pytania wobec tego, cośmy ustalili.

Samuel:  Zaczynasz się rozkręcać, Andrzeju, i to cieszy. Słucham was teraz, Andrzeju... Ciebie słucham.

AW:  Witaj Samuelu, cieszę się, że mogę znowu osobiście z tobą mieć kontakt. Nie wiem, czy jest ci znajoma energia Andrzeja Michrowskiego z Ottawy. To jest mój przyjaciel i naukowiec. On prosił, żeby zadać ci kilka pytań, które też mogą nam pomóc w odnalezieniu grobowca. Czy mogę?

Samuel:  Andrzeju - jest mi znana, gdyż ja energię odbieram też poprzez twój głos, czyli twój umysł. Zatem słucham ciebie i jego pytań.

AW:  Pytanie dotyczy historii, którą opisał Herodot. Herodot pisał, że Cheops był tyranem i bardzo złym Faraonem. Z kolei z sesji wynika, że był bardzo dobrym władcą. Skąd się wzięły te historie i jak wytłumaczyć taką niezgodność?

Samuel:  Ludzie, Andrzeju, ludzie dopisują swoje wersje do historii. Trudno to zrozumieć, jak można w ten sposób powiedzieć. Przecież przy budowie tego znaku pracowało tyle tysięcy ludzi - nie tylko Egipcjanie, ale zjeżdżali się ludzie z różnych zakątków świata,. Teraz taka refleksja, Andrzeju. Czy do tyrana jechaliby z taką ochotą i z taką radością? Na pewno nie. Czy Faraon był tyranem? Poprzez te wszystkie sesje mógłbym wybielać, czy medium w czasie hipnozy też mogłaby przedstawiać Faraona w takim świetle pięknym po to, żeby teraz tego "tyrana" wydobyć na powierzchnię. Więc pytam się - skoro był tyranem, to po co? Po co go wydobywać? Otóż - nie wiem w jaki to sposób mam zaręczyć, ale Faraon nie był tyranem. Faraon kochał nie tylko to, co powstawało, czyli to dzieło, ale i ludzi. Przecież w tak krótkim czasie, jak została wybudowana Piramida - dzisiaj, przy tej waszej technice.... a wtedy Faraon świetnie sobie radził z zarządzaniem. Dzisiaj posiadacie wspaniałych, rządzących ludzi, dbających o was, kochających was. Aż trudno znaleźć określenia na tę miłość, jaką posiadają dzisiejsi ludzie, którzy zarządzają Ziemią. Ja, jako Istota Duchowa, Andrzeju, mogę jeszcze raz powiedzieć. Faraon nie był tyranem i już o tym poświadczają pewne dowody, że on nie mógł być tyranem budując w tak krótkim czasie takie dzieło. Nikt niewolniczą pracą nie pracowałby tak szybko. Słucham.

AW:  Samuelu, są naukowcy we Francji, którzy sądzą, że istnieje w Aleksandrii dodatkowa, niezniszczona biblioteka, podobna do tej, która była kiedyś spalona. Czy to jest prawda i czy można się tam teraz dostać?

Samuel:  Jak już powiedziałem kiedyś, na którejś sesji, że Druga Ziemia, czyli Aszun, jest odbiciem tej obecnej... Nie mówię bzdur, życzyłbym sobie, żeby tamta Ziemia była odbiciem tutaj. Otóż ta biblioteka istnieje, ale na Drugiej Ziemi, w całej swojej okazałości i świetności. Tu jej nie ma. Słucham.

AW:  Czyli nie ma czegoś, co można powiedzieć, że jest "mniejszą biblioteką" - tak, jak sądzą Francuzi?

Samuel:  Nie ma. Wielu naukowców, Andrzeju, chce po prostu w ten sposób wzbudzić zainteresowanie swoją osobą lub troszeczkę zamieszania spowodować, albo też na tym ogniu upiec swoją pieczeń. Słucham.

AW:  Rozumiem. Jeszcze pytanie od Andrzeja Michrowskiego - skąd się wziął w Egipcie zwyczaj obrzezania?

Samuel:  Jest to zwyczaj przeniesiony, Andrzeju, z Atlantydy. Tak spojrzeć na tę sprawę z punktu widzenia czysto naukowego, medycznego - jest to zabieg bardzo dobry dla mężczyzn, gdyż po obrzezaniu.... (śmiech Lucyny...) mężczyzna jest bardziej higieniczny... (śmiech Lucyny)... Medium akurat nie chce powtórzyć tego, co powiedziałem... Słucham.

AW:  Dobrze, Samuelu - w takim razie ja chciałem wrócić jeszcze raz do sprawy Złotych Komnat w Labiryncie. Wydaje mi się, że najprostszym, czy najszybszym sposobem dotarcia do Złotej Komnaty jest usytuowanie jej w sposób bardzo precyzyjny, co do paru metrów, i kopanie z góry w dół, poprzez te poziomy. Czy za pomocą mapy topograficznej i medium można ten punkt tak wyznaczyć?

Samuel:  Można, Andrzeju, ale kiedy znajdziesz się w podziemiach, czyli w drugim poziomie, przechodząc przez pierwszy dotrzesz do komnaty - nie jednej, ale kilku Komnat Złotych. Samo dotarcie - moi Andrzejowie - do Labiryntu już spowoduje ogromne zamieszanie, a co dopiero dotarcie do Komnaty Złotej.

AW:  Sam powiedziałeś, Samuelu, że kto wejdzie do Labiryntu, to grozi mu śmierć. To jak my możemy przez Labirynt dotrzeć do Złotych Komnat?

Samuel:  A masz sznurek, Andrzeju? Pytam, zadałem pytanie - czy masz sznurek?

AW:  No, mogę mieć...

AK:  Ale dziesięciokilometrowy...?

AW:  Dziesięciokilometrowy sznurek też można mieć...

Samuel:  A czy to tak dużo? Słucham was.

AW:  Rozumiem, ale ktoś musiałby nas poprowadzić w jakimś kierunku...

Samuel:  I tutaj się znajdą - spokojnie, Już my się tym zajmiemy, tylko ruszcie z miejsca.

AW:  Dobrze, Samuelu. Moim przekonaniem jest, że jak najszybciej musimy coś wykopać w Polsce, coś co poruszy wyobraźnię jakichkolwiek ludzi tutaj i jak to się stanie, sądzę, że będzie bardzo szybki marsz do przodu.

Samuel:  Andrzeju, litości. Przecież ja za was tego nie zrobię, przecież jestem tylko Istotą Duchową. Żeby uczynić coś takiego, potrzebuję was, czyli mówiąc inaczej, naszym językiem, potrzebuję ziemskiej materii. Mam ziemskie materie, które tu siedzą. Pokazałem miejsce - dalej potrzebujecie dowodów. Jakich, pytam, jakich?

AW:  Samuelu, tu nie chodzi o dowody, bo my wiemy, że musimy po prostu tam pojechać i zacząć kopać. Mam jeszcze jedno pytanie w związku z tym. Czy to miejsce, które wskazałeś na - bodajże - Babiej Górze?

AK:  Ślęży...nie... Ślęży...

AW:  Ślęży... to było dla Bartosza...

Iwona:  Nie, to była Babia Góra dla Bartosza... Ślęża jest tutaj, koło Wrocławia...

AW:  Rozumiem... Czyli to jest coś innego, czyli możemy użyć... nikt nie może nam w tym przeszkodzić... bo bałem się, że energia Bartosza będzie nam tu przeszkadzała...

Samuel:  Bartosz otrzymał miejsce bardzo dokładnie zlokalizowane. Będziemy czekać, obserwować co też on z tym fantem zrobi, co go trzyma w ręce. Wam wskazałem Ślężę, bo jest tam skarb Światowida, moi drodzy. Skarb Światowida i band, które grasowały za czasów króla Bolesława Chrobrego. Słucham.

AW:  Dziękuję bardzo, Samuelu, w tym momencie ja już nie mam więcej pytań.

Iwona:  Przepraszam, Samuelu, czy mogę zadać teraz pytanie?

Samuel:  Możesz, już nie będę krzyczał. Słucham.

Iwona:  Przepraszam, to moje zachowanie rzeczywiście było takie, że należało krzyczeć. Samuelu, czy w związku z tą Ślężą potrzebujemy jeszcze jakiegoś spotkania, czy to, co posiada Lucynka jest wystarczającym faktem?

Samuel:  Jak powiem, kiedy Lucyna - medium otrzymała dokładne informacje, to też pospadacie z krzesełek. Otóż informacje na temat Ślęży otrzymała inna grupa, która chciała utworzyć ośrodek, ale to już was nie powinno interesować. Otóż, żeby wyrobić lub zobaczyć, jak wytrwała jest grupa, zażyczyłem sobie, żeby dokładnie 13 grudnia, o 2 w nocy znaleźli się na górze Ślęża i tam otrzymają informacje. I tak się też stało, Iwono. Grupa pojechała i tam istotnie, oprócz lokalizacji otrzymali kilka innych znaków, które wstrząsnęły tą grupą, która pojechała wtedy w nocy. Tam też, przy świetle latarek, bo inaczej być nie mogło, znaleźliśmy się przy kościółku, do którego wejść też się nie dało, ale precyzyjnie nakreśliłem. W kościele jest płyta, którą należałoby usunąć, albo jeśli kapłani będą tacy uparci, jak są teraz, to drugie wejście znajduje się pod niedźwiedziem, na górze. Trzecie wejście, to już grupa za nic nie dała się poprowadzić w te ruiny, bo była noc. Są trzy wejścia i tak należałoby wejść do tych podziemnych lochów. I tutaj, Andrzeju, sznurka tobie nie potrzeba. Słucham.

Iwona:  Samuelu, w związku z tym jeszcze jedno pytanie. Czy rozumiem dobrze, że sugerujesz, abyśmy bardziej zajęli się Ślężą niż...

AK:  Nie... nie...

Iwona:  Złotoryją...?

Samuel:  Słuchajcie, moi kochani. Ja wam tylko wskazuję miejsca. Macie mózgi, to myślcie. Pomożemy, a wy możecie sprawdzać i gdzie będzie najłatwiej, tam będziemy penetrować. Słucham.

AK:  Czy ja rozumiem, że grupa... Łucji... tak? Ta grupa druga, która Ślężą się zajmuje...

Iwona:  Nie... nie.. sprzed lat...

AK:  To nie, to jest inna, całkiem inna grupa... Sprzed lat... aha... Ta grupa nie rozpoczęła, mimo upływu długiego czasu, żadnych działań zaczepno - odpornych?

Samuel:  Bo trafiła na trudności i dlatego nie rozpoczęła. Pierwszą trudnością był proboszcz, który zarządza kościółkiem. Skutecznie wybił z głowy szukanie czegokolwiek, a ponadto powiedział: "Owszem, ale wszystko, co zostanie znalezione, należy się kościołowi". Akurat źle trafił, Andrzeju, gdyż cała grupa - no, powiedzmy - nie jest wrogo nastawiona do samego Boga, bo kochają Boga, ale do kapłanów - tak. Następna przeszkoda to była - że trzeba było, tak powiedział proboszcz, uzyskać (bo on nie dał zezwolenia) i powiedział, że jeżeli otrzymają zezwolenie od kustosza zabytków, wtedy nie będzie miał nic na przeciw, ale i tak to, co znajdą, należy do kościoła. Więc grupa machnęła ręką i powiedziała, że złamanego grosza nie da kościołowi. Niech to tam zostanie i czeka na odpowiedni czas. Grupa się rozeszła, poszli swoimi drogami i skarb dalej czeka.

AK:  Rozumiem, że te dwa pozostałe wejścia łączą się tunelem z tym samym punktem pod kościołem?

Samuel:  Przecież bandy, Andrzeju, nie mogły mieć tylko jednego wejścia lub wyjścia. Było ich kilka. Kiedy byśmy się znaleźli na górze Ślęża, pokażę wam trzecie, czwarte wejście lub wyjście. Słucham.

AW:  Samuelu, czy w sprawie Hawassa mamy coś jeszcze zrobić w tej chwili?

Samuel:  Zaczekajcie, teraz jest zajęty Nefradytą - mężczyzna, czy kobieta. To jest gwóźdź programu i jemu spędza sen z oczu. Jeszcze troszeczkę dajcie jemu spokój. Wolałbym, żebyście w tej chwili trochę potrząsali Danikenem. Słucham.

AW:  Przeczytałeś moje myśli... Ja i Barbara z Chicago napisaliśmy list do Danikena. Otrzymałem odpowiedź od jego współpracownika. Odpowiedź, że Daniken nie ma czasu na czytanie takich rzeczy i sugestia, żebyśmy się spotkali z nim na Kongresie na początku października. Czy to jest najlepszy sposób, czy dalej pisać?

Samuel:  Najlepszy sposób, Andrzeju, bo wiesz, papier to jest tylko papier. On dostaje sporo listów różnych od oszołomów, od tych, którzy coś sobie tam wyobrażają, albo takich, którzy chcieliby, aby ktoś taki się nimi zainteresował. Sam Andrzeju wiesz, i to już przerobiłeś na własnej skórze, ile do ciebie zgłaszało się takich - może nie faraonów, ale innych. Sam to wiesz. A jeśli bezpośrednio rozmawiasz, jest już inaczej. Masz na to dowód taki namacalny - tego oto człowieka, który siedzi przy tobie. Gdybyś do niego napisał - ręczę, że Andrzej nie zainteresowałby się tym listem. Powiedziałby: "Następny" i wrzucił do kosza. Ale skoro rozmowa była bezpośrednia, była wymiana energii, Andrzeju. Jest to bardzo istotne - i dlatego to właśnie Andrzej siedzi tutaj dzisiaj. Słucham.

AW:  Tak, Samuelu, po to, żebym się spotkał z Andrzejem, spowodowałeś, że musiałem odwołać kurs Silvy, czyli miałeś wpływ na decyzję ludzi, którzy chcieli przyjść na kurs. Tak mało się zgłosiło, że nie mogłem kursu zrobić.

Samuel:  Andrzeju, co znaczy jeden kurs... (śmiech grupy)... przy misji Faraona.

AW:  Masz rację, Samuelu, pojadę na Kongres do Szwajcarii, żeby się spotkać z Danikenem osobiście i być może ktoś jeszcze ze mną pojedzie. Nie mam więcej pytań.

Samuel:  Czy ktoś jeszcze z was ma ochotę ze mną porozmawiać? Słucham ciebie, Andrzeju numer dwa, bo aż się kręcisz na tym siedzeniu. Na pewno chcesz się jeszcze o coś zapytać.

AK:  Nie, Samuelu... to znaczy tak... Ja mam pytań w nieskończoność, tyle, że no przecież nie skończylibyśmy tej sesji. Taki już jestem niedowiarek - jak mnie nazwałeś kiedyś tam, ale ja kręcę się z innego powodu. Te informacje, które dostałem i które są w zasięgu naszej ręki tu w okolicy - to dlatego jako inżynier już nie mogę usiedzieć w miejscu, żeby się zabrać do roboty. I dlatego ja już nie będę pytać - może przy następnej okazji jeszcze cię pomęczę, jeśli to tak można nazwać brzydko, ale to już zostawmy, skupmy się na tym co mamy w tej chwili. Złotoryja, to już jest prawie zaklepane, a Ślęża wygląda bardzo obiecująco, mimo oporu proboszcza.

Samuel:  Andrzeju, co do męczenia - sprawa dyskusyjna. Ja jestem niezniszczalny. Tu chodzi o medium - jej energia się wyczerpuje. Ale tak z przerwami, to moglibyśmy sobie istotnie dyskutować do rana i zobaczylibyśmy wtedy, kto byłby wykończony. Słucham.

AK:  Dziękuję ci bardzo za wszystko, co usłyszałem. Teraz my się bierzemy za robotę z medium.

AW:  Dziękuję, Samuelu - czy jeszcze jakieś dodatkowe komentarze, czy rady?

Samuel:  Rady? Tak - rada moja jest taka. Bierzcie się do roboty. Grupa naprawdę formuje się dobra, chociaż mamy jeszcze takiego upartego trochę koziołka, ale i on się doszlifuje. Skoro nie macie już pytań, bo się wyczerpały, to i ja wam dziękuję za miłe spotkanie i miłą rozmowę.