Seans metodą chanelingu telepatycznego
Sulistrowiczki, 2 maja 2005
Uczestnicy: Lucyna Łobos, Iwona Stankiewicz,
Czesława…, Janina…
Iwona: Pytanie od Iwony Stankiewicz
Czesława: Pytanie od Czesławy…
Janina: Pytanie od Janiny…
Samuel: Odpowiedź na pytanie za pośrednictwem Lucyny Łobos
Samuel: Mam sposobność powitać w tym dniu dzisiejszym - to znaczy dzisiaj mamy 2 maja roku 05. Ja, Samuel - Enki, goszczę tutaj w tym urokliwym miejscu i zanim rozpoczniemy rozmowę, chciałbym wam złożyć podziękowanie za to, że odwiedziliście to miejsce mocy, czyli kościół na tej górze. Dziękuję też za to, że podczas tej wspinaczki, która trochę wam sprawiła trudności, rozmawialiście. Rozmawialiście o mnie. Dziękuję też wam za to, że kiedy byliśmy - byłem i ja, był też Bonifacy w kościele - za to, co odebraliśmy od was. Tę energię, która była w waszych sercach. A w sercach i w oczach mieliście wzruszenie. To, co zobaczyliście był dopiero wstęp. Wstęp do tego, co się ukaże, a tak naprawdę, to Ślęża, czyli góra i kościół jest dopiero początkiem. Początkiem naszej drogi, drogi, która wiedzie do Faraona, gdyż Faraon jest tym kluczem do historii. Teraz już chciałbym, goszcząc tutaj, żebyście się po kolei przedstawiły. Taka jest zasada, chociaż już odebrałem wasze energie, to teraz chciałbym po raz drugi usłyszeć. Takie formy grzecznościowe przedstawienia się. Zatem, zanim Iwona rozpocznie, bo pomoże wam wejść w ten kontakt - będzie to na zasadzie: pytanie do mnie, a ja udzielę odpowiedzi, nawet gdyby wam się wydało pytanie absurdalne, to dla nas może mieć znaczenie. Zatem oddaję wam głos. Słucham.
Iwona: Samuelu, pozwól, że przedstawię ci energię o imieniu Czesia.
Czesława: Witam cię, Samuelu. Jestem ogromnie wzruszona, że mogę przebywać w tym otoczeniu i po prostu ze wzruszenia odebrało mi mowę. Nie wiem, o co cię mam zapytać… Brak mi słów… No jestem cała wzruszona, że mogę być z tobą… Dziękuję bardzo…
Samuel: To ja pomogę tobie, Czesławo. Jestem normalnym duchem. Żyłem na ziemi i wiem jak wygląda życie istot ludzkich. Nie trzeba… nie trzeba, Czesławo, w stosunku do mnie używać wzniosłych słów, wyszukanych pytań. Prostota słów jest cenniejsza niż wyszukane słowa. Tutaj, Czesławo, więcej wiem niż ty myślisz. I tu w tym miejscu, przy tym spotkaniu chciałbym tobie, Czesławo, podziękować za współpracę, za okazaną pomoc i wiarę. Bo nie sztuka jest uwierzyć wtedy, kiedy się coś zobaczy, ale sztuka jest wtedy, kiedy się nie widzi, a wierzy. Ty, Czesławo, od momentu kiedy miałaś pierwszy kontakt z Barbarą - Barbara też tak naprawdę poszła "na żywioł" - i ty też, Czesławo. Chcę - powiedziałaś. Chcę i będę pomagać, bo wierzę. Teraz, Czesławo, liczy się każdy dzień, bo każdy dzień to jest czas. Czas to zegar, a zegar czasu tak naprawdę nieubłaganie posuwa się do przodu. Ludzie znaków potrzebują. Widocznych znaków. Te znaki, które dajemy, nie wystarczają. I tutaj, na tym spotkaniu, w tym dniu dzisiejszym mogę oznajmić. Nie złoto gromadzone w tych waszych bankach uratuje was, ale złoto, które zgromadzisz w sercu. Bo kiedy przyjdzie rozliczenie, a rozliczenie - takie już końcowe, przyjdzie w roku 12. Wtedy to rozliczenie nie będzie na zasadzie konta w banku, pięknych domów, samochodów, ale tego, co się zgromadziło w sercu. Tego, co się zrobiło dobrego. Ile ludzi będzie mogło powiedzieć… czy podnieść głowę do góry i powiedzieć tym, co będą się pytać "Co zrobiłeś, czy co zrobiłaś dla Ziemi, czy dla drugiego człowieka?" I tutaj Czesławo, ja, i nie tylko ja, ale całe zastępy tych, którzy pracują nad uratowaniem Ziemi i ludzi, możemy powiedzieć. Szkoda będzie tych, którzy odejść będą musieli. Ty, Czesławo, pracujesz nie licząc czasu swego i to co zrobiłaś już teraz zostało zapisane. I, Czesławo - powiedziałaś "zrobiłam niewiele". Zrobiłaś bardzo dużo. Jest taka przypowieść, Czesławo, w Nowym Testamencie - "wdowiego grosza". Nie sztuka jest dać bardzo dużo i spróbować się wykupić, ale sztuka jest dać od serca. A ty to uczyniłaś. Uczyniłaś od serca, Czesławo. Ręka ci nie drżała, kiedy trzeba było zapłacić, i nie myślałaś kategoriami, co z tego mieć będziesz. Powiedziałaś… bo, Czesławo - w momencie, kiedy wybierane są istoty do współpracy z nami, do pomocy, to przypisywany jest tak zwany opiekun, albo - jak to się nazywa w waszym języku… Taki, co to idzie i zbiera informacje… Nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa. Może być informator… nasz. I te punkty, które zdobyłaś, już są wystarczające, czyli masz zapisane życie. I nie tylko ty, Czesławo. Jeśli ktoś się deklaruje współpracować z nami, dla nas, dla Ziemi, to wystarczy, żeby otoczyć tym parasolem ochronnym całą rodzinę tej osoby, która dla nas pracuje. Mówię dużo, a lubię też słuchać. Teraz zamieniam się w słuch.
Czesława: Drogi Samuelu, dziękuję z całego serca za twoje słowa, które mi powiedziałeś, ale mam jeszcze pytanie, w jaki sposób mogę jeszcze pomóc?
Samuel: Czesławo, nie myśl, że tak szybko się mnie pozbędziesz mówiąc "Mam jeszcze pytanie". Ja się dopiero rozkręcam i próbuję was oswoić. Potrafię mówić - czasu mamy dużo, nawet godzin kilka. Tak długo, dopóki nasz łącznik Lucyna nie zacznie opadać z sił, bo tutaj muszę wam coś wytłumaczyć. Żebym mógł z wami rozmawiać, w tym momencie rozpoczęcia rozmowy czerpię jej energię, czyli Lucyna stała się kanałem, i gdyby nie to urządzenie, które jej teraz podtyka pod nos Iwona, to Lucyna nie pamiętałaby ani słowa. Dlatego, Czesławo - spowiedź ze mną jest o tyle dobra, że ja nie daję pokuty, a wręcz przeciwnie. Doradzam albo wspólnie zaczynamy rozwiązywać problem. Teraz tę drugą istotę poproszę, która tak siedzi wystraszona.
Iwona: Samuelu, przedstawiam ci energię Jasi - Janiny.
Janina: Witam cię, Samuelu, i przedstawiam ci moją, ziemską energię. Dziękuję ci, że stawiasz na mojej drodze tak wspaniałych ludzi.
Samuel: Witaj… witaj Janino. Zanim przejdziemy do udziału w tej misji, do jakiej też weszłaś, bo czytając przekazy moje napewno doczytałaś się czegoś bardzo ważnego. Wszyscy bez wyjątku wchodzący w szeregi misji poddawani są próbom. Taką mamy zasadę i ci co wytrwali, co przeszli te próby - mogą potwierdzić. Z perspektywy czasu te próby i osoby, które je przeszły stwierdzą, że były potrzebne po to, żeby zrozumieć życie, zrozumieć co tak naprawdę chcemy. Zanim przejdziemy do tego, czego oczekuję od ciebie, to chciałbym jeszcze tutaj, w tym gronie, wśród tych, którzy cię otaczają, opowiedzieć tobie na temat twojego męża, który odszedł. Bardzo to przeżyłaś i do tej pory nie możesz się z tym pogodzić. Nie możesz się z tego otrząsnąć. Na początku miałaś żal do nas, do Boga zadając pytanie "Dlaczego?. Dlaczego został zabrany?" Tak naprawdę, to został zabrany. Widzisz, Janino - i tutaj spróbuję tobie tak pokrótce wytłumaczyć, bo każdy człowiek schodzi na ziemię na wybrany swój czas. Czas bycia tutaj i wypełnienia swojej misji. Twój mąż swoją wypełnił i wtedy nadszedł jego czas odejścia z ziemi. Ciebie napewno interesuje to, co interesuje każdą osobę, która straciła kogoś bliskiego. Co się dzieje z nim i czy jest mu dobrze w zaświatach? Odpowiem. Twój mąż już został zabrany na naszą stronę, bo przez parę miesięcy, Janino, przebywał na ziemi… I tutaj można by mieć do ciebie pewnego rodzaju żal za to, że zatrzymywałaś męża. Dużo pomogła tobie Czesława w tym, że stanęłaś na nogi. Gdy bardzo tęskniłaś, rozpaczałaś, to nie pozwalałaś swojemu mężowi odejść, a my nie byliśmy w stanie zabrać, gdyż wasze energie były ze sobą połączone. Kiedy w miarę się uspokoiłaś, znaleźliśmy taką lukę wyciszenia twojego i twój mąż został zabrany. Teraz już jest w naszym świecie, czyli w świecie przejściowym, bo twój mąż ma jeszcze powrót. Powrót na ziemię. Jego oczyszczanie jeszcze się nie zakończyło, ale czas powrotu sam wybierze. Nie będzie przynaglany, kiedy ma powrócić na ziemię. Najprawdopodobniej zechce dopiero wrócić wtedy, kiedy ziemia bedzie względnie uporządkowana. Janino, jeszcze moment co do męża twego. Jeśli naprawdę, naprawdę kochasz swojego męża, to wspominaj go tylko z miłością, a tu na ziemi ty sama zacznij żyć normalnie, gdyż już jest spokojny i szczęśliwy. Janino, czy zechcesz mi zadać pytanie odnośnie męża?
Janina: Dziękuję ci, Samuelu (z płaczem)… Uspokoiłeś moje sumienie. Powiedz mi, czy mogę jeszcze coś dla niego zrobić? Czy mogę modlić się? Czy mu to potrzebne jest? I pozdrów go ode mnie.
Samuel: Miłe słowa, Janino - przekażę. Janino, co do modlitwy to właśnie, tutaj też pokrótce wyjaśnię. Istoty duchowe, które nie oczyściły się dostatecznie i mają powrotu, nie są w stanie pomagać tutaj na ziemi. Twój mąż będzie szczęśliwy wtedy, kiedy ty przestaniesz płakać i będziesz szczęśliwa. Czy jest mu potrzebna modlitwa? Nie. Jest mu potrzebne miłe wspomnienie i miłość, bo tej miłości wszystkie istoty potrzebują od was, istot ludzich. Słucham.
Iwona: Witaj, Samuelu, jeszcze raz dzisiejszego wieczora. Samuelu drogi, czy w związku z naszym Sympozjum masz jeszcze jakieś specjalne zadania dla Czesi i dla Jasi?
Samuel: A pewnie, że mam. Chociaż Czesława i tak bardzo dużo zrobiła. Takich uczniów Silvy, jak te dwie wystraszone dziewczynki, chciałbym dużo więcej. Z tego, co ja wiem, a wiem sporo, tych zaproszeń zostało wysłane bardzo dużo. I z tych zaproszeń tylko nieliczni zajrzeli do koperty. Ale daję tutaj uroczyste słowo, że te dwa i pół tysiąca, którzy odebrali zaproszenia, to jeśli myślą, że my jesteśmy - delikatnie mówiąc - poza zasięgiem, to się mylą. Tutaj prosiliśmy o symboliczny grosz. Wiele kopert ci "rozwinięci duchowo" uczniowie Silvy wrzucili do kosza. O jednej bardzo ważnej rzeczy nie wiedzieli, to to, że każda koperta, która była brana do ręki przez was, u ciebie Iwono i tych, którzy pomagali, już otrzymała pewien znak. I tu możnaby było serdeczne dziękuje, przez ten wasz internet przekazać tym wszystkim uczniom Silvy Andrzeja za pomoc, którą to dali misji. Słucham.
Iwona: Bardzo serdecznie ci dziękuję Samuelu. Ja przekaże to Andrzejowi i Andrzej na pewno umieści taką notatkę i na stronie Silvy i na naszej stronie. Czy jeszcze miałbyś jakieś sugestie dla nas na koniec?
Samuel: Rozmowa robocza, Iwono, odnośnie Sympozjum jeszcze się odbędzie, kiedy pojawi się Andrzej. Wtedy będziemy dopracowywać już wszystko na ostatni guzik. To Sympozjum będzie udane, bo to jest już czas taki, żeby ludziom przekazać to, co ich czeka. Jeśli naprawdę nie chcą uwierzyć, to postaramy się o to, żeby osoby wybrane do życia powiadomić o ewakuacji i ewakujemy was w bezpieczne miejsce. I z tego miejsca będziecie się przyglądać, jak Ziemia będzie oczyszczana. Z przykrością musiałem wypowiedzieć te słowa, te, które teraz wypowiedziałem. Ale Sympozjum tych co trzeba poruszy. Mamy trochę jeszcze czasu i te dwie nasze wystraszone dziewczynki też mają za zadanie jeszcze informować o Sympozjum. Słyszę słowa: "To jest tak dużo pieniędzy. To tak jest drogo". Czasami Lucyna odpowiada: "Na beznadziejne koncerty potraficie dać więcej, a na ratowanie Ziemi - szkoda". Kiedy to się zacznie, to na danie pieniędzy, żeby ratować skórę własną będzie za późno. Wtedy już nie trzeba będzie dać, bo nie będzie komu. Przyjdzie czas, że ci, co teraz mówią - zamilkną, bo mówić zabronimy. Tylko będą powiadamiane te osoby, które mają być ewakuowane. Słucham.
Iwona: Dobrze, ja bardzo ci dziękuję, Samuelu, za to dzisiejsze spotkanie. Dziękuję ci, że przyjąłeś nasze dwie jaskółki wspaniałe i że tyle pięknych i mądrych rzeczy im powiedziałeś. Bardzo cię proszę jeszcze raz o opiekę nad nami wszystkimi.
Samuel: Taką mam rolę do wypełnienia, Iwono. Taką misję otrzymałem względem Ziemi i ludzi, i tę misję doprowadzę do końca. Będzie nowa Ziemia i wy będziecie mieć nowe umysły. To jest w tak zwanym planie i to się wypełni. Póki co, to ja wcale nie odchodzę, Iwono, gdyż czekamy na gości. Teraz robimy przerwę. Dziękuję.
(przerwa)
Przybyli dodatkowo na spotkanie Lidia i Cezary…
Lidka: Pytanie od Lidii…
Cezary: Pytanie od Cezarego…
Samuel: Witajcie przybyli goście. Ty, Lidko i ty, Cezary. Zanim poproszę o podsumowanie, to powiem jeszcze słowo. Otóż przed przerwą powiedziałem, że pozostaję, i tylko krótka przerwa będzie. I ta wypita okowita wcale mi nie przeszkadza. Będziecie mieć lżejsze umysły, bo naprawdę ciężko jest wyciągać każde słowo z was. Teraz ja będę decydował, kogo poproszę o pytanie. Zatem słucham ciebie, Cezary.
Cezary: Dobry wieczór, Samuelu. Dziękuję, że mogę się do ciebie zwrócić. Wiesz, jakie mam do ciebie pytanie.
Samuel: Powiedzmy, że nie wiem. Słucham.
Cezary: …..?
Samuel: Cezary, podczas sesji tutaj w tym pomieszczeniu na tym spotkaniu nie znajdują się przypadkowe osoby. Czyli osoby, które znalazły się z przypadku. Przypadków, Cezary, nie ma. I na tym spotkaniu wybrałem was, dobrałem celowo tę grupę, dlatego, Cezary - półsłowek tutaj nie będzie. Zauważyłeś - w krótkim odstępie czasu, jak Czesława się otwarła, jak otwarła się Janina. To, że masz sprawę związaną i z firmą i z Fundacją, to ja wiem, dlatego chciałbym, żebyśmy słów kilka zamienili jak partnerzy. Zatem słucham.
Cezary: Albo nie ma pytań, albo jest bardzo dużo… Jest bardzo dużo pytań. Dokąd zmierzam? Co mam zrobić?
Samuel: Zmierzamy, Cezary, do Faraona - tak jak obiecałeś na wstępie. Na tym wstępie, kiedy to my zgłosiliśmy się do ciebie. To, że ty stanąłeś na drodze Andrzeja, też nie jest przypadek. Inaczej powiedzmy. To myśmy stanęli na twojej drodze i myśmy ciebie przyprowadzili do Andrzeja. Tak jak to było na samym początku, żeby dotrzeć do Andrzeja musiała się pojawić Iwona, ale to już jest odrębny rozdział naszej misji. To że obiecałeś, Cezary - mamy gdzieś tam w naszych kartotekach zanotowane. Obiecałeś wraz z grupą i misją Faraon pójść do Faraona. Już na tyle sprawa została załatwiona, że tak zwanego Strażnika Faraona mamy po naszej stronie. Teraz trzeba będzie uzgodnić strategię działania, Cezary, czyli tak postąpić, żeby Strażnik Faraona myślał, że tylko jego zasługą będzie wykopanie Faraona. Zostałeś fundatorem misji DARU ŚWIATOWIDA. Tak naprawdę Światowid jest tą bramą na drodze. Bramą, którą trzeba otworzyć, żebyśmy przy waszej pomocy, wszystkich wybranych mogli iść do przodu. Bo droga została już tylko jedna, Cezary, ta która wiedzie do Piramidy. Innej drogi nie ma. Obiecałeś, Cezary, jeszcze jedno. Że zainteresujesz tym, co my robimy, co wy teraz czynicie, ludzi światłych. Ludzi, których to będzie interesować. Teraz chciałem usłyszeć tutaj, dzisiaj, jakie osiągnięcia masz, Cezary? Słucham.
Cezary: Wiesz, jakie mam osiągnięcia, Samuelu. Potrzeba mi trochę pieniędzy. Za co bym się nie wziął, wszystko idzie do przodu… życie jest super ciekawe. Generalnie gdzie bym nie zastukał, to są jakieś efekty. Ale żeby ludzi zainteresować, potrzebne jest… nawet na to, żeby się ruszać, wyjeżdżać, spotykać - określona kasa. Czy ewentualnie mógłbyś mi wskazać, który projekt powienienem wcześniej robić, żeby otrzymać z tego pożytki finansowe?
Samuel: Przecież uzgadnialiście. Dałem wam znak - tak zwane logo. W znaku jest ukryte szczęście i było powiedziane, Cezary, żebyś tym znakiem zainteresował ludzi i ten znak mogą firmować inne firmy pod warunkiem, że ten znak, czyli za to logo zapłacą. Tak było uzgodnione. Przecież jesteś osobą inteligentną i potrafisz rozmawiać z ludźmi. Przemów do ich świadomosci, bo widzisz, Cezary - my możemy pomóc, ale zrobić za was nie możemy, gdyż przez tę waszą ziemską materię ciężko jest się przebić. Do tego, żeby sprawa szła do przodu - mówiłem już sto razy - powtórzę po raz sto jeden, potrzebujemy was, czyli waszej energii, a wy potrzebujecie tej nieszczęsnej ziemskiej mamony. Bez tego złota rzeczywiście ruszyć się nie da. Produkuj też wyroby, Cezary, i przecież możesz tym znakiem firmować swoje produkty. Wszystko, co może przynieść dochód. Nie pomogę wam wygrać w jakąś grę liczbową, bo też to było mówione. Nie jestem w stanie tego uczynić. To, co mogę, to czynię i pomagam, ale nasz czas na naszym wymiarze jest inny do waszego czasu ziemskiego i często nasze energie nie pokrywają się z waszym ziemskim czasem. To, co jest wam przekazywane, to co obiecujemy, to się sprawdza, ale rozciąga się w czasie. I o tym wszyscy powinniście już o tym wiedzieć. Cezary, co jest z obiecanym gośćmi z zagranicy na to nasze wspólne Sympozjum? Gdyż to wydarzenie nazwane Sympozjum jest nasze wspólne, nasza wspólna misja. Muszą się tym projektem i tą misja zainteresować inne kraje. Słucham.
Cezary: Możemy wrócić do poprzedniego? Czyli pograjmy w taką grę. Ja nie chcę wygrywać, bo już wygrałem dużo, czy bardzo dużo. Od roku czasu praktycznie robię i realizuję wszystko to, co chcę. Ja będę podawał nazwiska, a ciebie proszę o to, żebyś określał, czy ten człowiek się przyda, czy nie przyda. Ja nie potrzebuję pieniędzy, bo sam wiesz, że ich nie potrzebuje, natomiast do tej ekspedycji potrzebne są olbrzymie pieniądze i musimy je zarobić. I to, czym dysponuję, i to, co dostałem, jest w stanie to zrobić, tylko w tej chwili mam sto koni, a trzeba wybrać najlepsze.
Samuel: Jeden, a dobry wystarczy. I tutaj, Cezary, też nie uchylę całego rąbka tej tajemnicy. Na dzień dzisiejszy to, o co proszę, to o pomoc w Sympozjum. Egipt to będzie już tylko nie całkowita wasza praca, ale pośrednia pomoc. Zainteresowałem się osobiście strażnikiem terenu Giza, czyli tym, którego się tak bardzo baliście. Jak na razie to niech zostanie tylko w projekcie waszym, ale nie będę uchylał rąbka tajemnicy. Na dzień dzisiejszy i jutro potrzebuję wsparcia i pomocy w tym, co się ma wydarzyć tutaj. Tu na tej ziemi polskiej, czyli wydarzenia 15 maja. Grać chcesz ze mną, Cezary? To by zajęło zbyt dużo czasu dzisiaj. To, co mogę zaproponować, to nazwiska - mówisz - mam wybrać osoby do współpracy się nadające. Poproszę je spisać. Spisać na kartce papieru. Będziemy wtedy wyznaczać, które osoby można w pierwszej fazie poddać próbie. Dopiero kiedy próbę przejdą pomyślnie - można powiedzieć tak, jak powiedziałem tobie: "Witaj, witaj w szeregach misji". Czasu masz trochę jutro, więc o listę poproszę. Lidko, teraz chciałbym, żebym mógł usłyszeć pytanie od ciebie. Pierwszy raz, tak naprawdę, uczestniczysz w tym wydarzeniu, i Lidko - ja istnieję naprawdę. To, że mnie nie widać, a tylko Lucyna, nasz pośrednik, odbiera nas - to niech ciebie nie zmyli. Jestem… jestem żywą istotą, tylko żyję w innym wymiarze. Też posiadam innego rodzaju materię. Ty masz ziemską, ja inną. Kontakt jest z ziemią i istotami ziemskimi potrzebny teraz po to, żeby ratować. Ratować to, co istoty ludzkie zniszczyły. Każdy, bez wyjątku, ma coś na swoim sumieniu, jeśli się tyczy zniszczenia ziemi. Lidko, słucham ciebie.
Lidka: Witaj, Samuelu, cieszę się, że mogę z tobą rozmawiać, że zwróciłeś się do mnie. Jaka jest moja rola i jak mogę pomóc w tytm wszystkim - to jest chyba najważniejsze pytanie?
Samuel: Pytasz się mnie, co możesz zrobić. Jest takie wasze ziemskie przysłowie, że kobieta kręci głową mężczyzny, więc prosiłbym ciebie, Lidko, żebyś trochę pokręciła głową swojego męża, a i czasami, jeśli trzeba - tupnęła nogą i powiedziała: "Masz to zrobić!" Cezary jest wspaniałym człowiekiem, ale często uparty. A ty, Cezary - słuchaj, bo pamiętaj. Głowa bez szyi nic nie jest warta. Czy, Lidko, masz jeszcze pytanie? Słucham.
Lidka: Dziękuję za tę odpowiedź. Myślę, że to jest nawet więcej niż wszystko na ten temat, ale myślę, że te słowa są głównie do Czarka skierowane.
Samuel: Cezary, wiesz doskonale o tym, że posiadamy sposoby na to, kiedy ktoś jest uparty. O tym się przekonali już niejedni. Cezary, kiedy mówię, że jesteś mądrym człowiekiem, to doceń słowa moje i swoją szyję zamień na szyję żony swojej. Już nie każę tobie wymieniać mózgów, co by się przydało, bo Cezary, pomysły masz wspaniałe, ale często cierpliwości ci brak. Cierpliwość posiada twoja żona, więc tu, wśród tych obecnych, tobie mogę powiedzieć: słuchaj jej. Po to was ściągnąłem tutaj, żeby i żona twoja mogła uczestniczyć. Janino, ja wiem, że chcesz mi pytanie zadać.
Janina: Samuelu, właśnie myślę nad tym, że jeżeli bedę miała ciężką chwilę do podjęcia jakiejś decyzji, czy mogę intuicyjnie do ciebie się odwołać i prosić cię o radę?
Samuel: Tak, Janino, ale pod jednym tylko warunkiem, że nie pobiegniesz do żadnej wróżki. Bo jeśli dostanę wiadomość od istot, które teraz będą waszym drugim cieniem, to nie licz na żadne wsparcie. Nie pomogę i to jest moje słowo ostatnie. Kiedy się dowiem od przydzielonego wysłannika, opiekuna, który powie: "Janina korzystała z usług wróżki" - zabieram wsparcie. Dostajesz tylko ten ochrony parasol. Ten parasol ochronny macie też i wy - Cezary i Lidko - nad całą waszą rodziną. Czy macie być mi wdzięczni ze strachu? Nie. Oczekuję wsparcia z waszej strony i potraktowania sprawy poważnie, a mnie jako przyjaciela. Iwono, słucham.
Iwona: Lidko… Lidka miała pytanie… Czy mogę przekazać jej głos?
Samuel: Iwono… ja wiem. Ale teraz prosiłem ciebie. Słucham.
Iwona: Samuelu, ja mam pytanie związane z naszą poprzednią sesją. Czy to jest odpowiedni moment na zadanie tego pytania?
Samuel: Jeszcze nie zadałaś, a już masz wątpliwości. Słucham.
Iwona: Samuelu, myślę o naszej rozmowie na temat duszy samobójcy. Czy dusza, która wchodzi do ciała dziecka, która później kształtuje się wraz z rozwojem człowieka, wie o tym, że zakończy życie jako samobójca?
Samuel: Nie. Samobójca to jest choroba, Iwono. I taki duch, czy istota, czy istota już żyjąca na ziemi, jeśli wybiera sobie życie trudne, gdyż wydaje jej się, że w ten sposób szybko się oczyści i wzniesie na poziom wyższy, to często jest tak, że nie jest w stanie podołać. To jest powodem samobójstwa. Ten temat, Iwono, był poruszany, do tego tematu powrócimy. Wiem, co masz na myśli. Zgadzam się na tą sesję, o której wspominałaś, a sesja ma się odbyć u ciebie w domu. Teraz, Lidko - słucham.
Lidka: Chciałam tylko podziękować za wszystko.
Samuel: Nie teraz, Lidko. Podziękujesz dopiero wtedy, jak twój mąż, Cezary, pozwoli tą głową kręcić. Czy ty mnie słyszysz, Cezary? Słucham.
Cezary: No… oczywiscie, że słyszę. Mam bardzo dobry słuch. Jeszcze raz podkreślam, że to, co stało się w przeciągu ostatniego roku, to wszystko graniczy z cudem. Osiągnąłem w ciągu roku tyle, czego nie osiągnąłem przez 50 lat, ani ja, ani moja rodzina, najbliżsi. I to, co w tej chwili mogę zrobić tu i na całym świecie, to też graniczy z cudem. Tylko potrzebuję mieć odpowiednich żołnierzy. Nie jestem w stanie tego sam zrobić.
Samuel: Cezary, ty masz słuch dobry, a ja pamięć, i naprawdę pamiętam, co mówiłem. Nie jestem przy tobie cały czas, bo gdybym tak powiedział, byłoby kłamstwem, ale Cezary - tak jak obiecałem, będziesz miał opiekę, będziesz miał prowadzenie. Słowa dotrzymałem. Teraz słowa kieruję do ciebie. Ty zakasaj rękawy i do Sympozjum trzeba się przygotować. Ty, Lidko, zamień tą szyję i zacznij nią kręcić. Żołnierzy potrzebujesz, dowódco? Tak usłyszałem. Ale do żołnierzy trzeba mówić. Jeśli słowa nie pomagają - to tak, jak często mawiam - zostaw, zostaw takiego człowieka, bo nie warto inwestować. Szkoda energii i czasu. Kiedy będziesz miał przed sobą ludzi, to waż każde słowo, nie mów za dużo. Powiedz tyle, żeby wzbudzić zainteresowanie. Pamiętaj - niedosyt jest lepszy niż przesyt. Kiedy jest niedosyt - będzie zainteresowanie. Dam ci moment ochłonąć. Czesławo, słucham.
Czesława: Samuelu, zatkało mnie. Nie mam pytań. Chciałam ci tylko podziękować, ale napewno to wiesz… że chciałam ci podziękować za to, co usłyszałam od ciebie i za dobre słowa, które do mnie kierowałeś… A oprócz tego… może rzeczywiście… Czy powinnam wydrukować te wszystkie zawiadomienia jeszcze raz i przekazać ludziom przypadkowym, czy tylko zostawić u mnie w biurze?
Samuel: I widzisz, Czesławo, jednak się pytanie zrodziło. Jest pomysł dobry, ale ludzie - nie wiem czy nie lubią czytać, czy też uważają, że już wszystko wiedzą, wszystkiego się nauczyli. Tu trzeba podać do ręki, ale już nie te 2.500 - co swoje wątpliwości przekazałem. I chciałem tutaj też Andrzejowi pokazać jak to jest, kiedy się nie chce słuchać, bo Andrzej stwierdził, że będzie to dobrze. Lucyna powiedziała, że ma wątpliwości. Ale to zostanie i bedzie procentowało, i każdy dostanie swój procent z tych istot, które otrzymały zaproszenie. Tutaj mogę na tym spotkaniu dzisiaj po raz drugi powtórzyć: każdy dostanie taką zapłatę, na jaką sobie zapracował, a zwłaszcza ci, co mówią dzisiaj o rozwoju duchowym. I Czesławo - nie dwa i pół tysiąca, ale sto, ale osoby, które usłyszą i zrozumieją powagę sytuacji. Są też słowa przekazane na stronie w tym waszym internecie. Ale internet ze strony amerykańskiej. Ja jeszcze muszę się uczyć na tych waszych atrapach, no ale cóż, taką dostałem rolę do odegrania tutaj na ziemi. Otóż, Czesławo, oprócz tej strony polskiej, na tej samej stronie będzie strona amerykańska. Tam jest raport Pentagonu. Jeśli ludzie potrzebują mocnych wrażeń, to niech wejdą na tę stronę amerykańską. Podniesie im się poziom adrenaliny, jak to przeczytają. Tak, że nie dwa i pół tysiąca, Czesławo. Sto, a konkretnych. Czy ktoś ma jeszcze pytanie? Słucham.
Iwona: Samuelu drogi, ja może powtórzę pytanie, które wyraziłam w stosunku do Czesi i Jasi. Czy w związku z naszym Sympozjum masz jakieś jeszcze specjalne oczekiwania wobec Lidki i Cezarego?
Samuel: Oni oboje doskonale wiedzą już, co mają robić, jeśli sprawa dotyczy Sympozjum. Też w swoim środowisku niech jeszcze mówią, przekazują i odwołują tych, którzy zaczną słuchać, do strony w internecie. I tutaj mogę powiedzieć, że na stronie tej polskiej bardzo łagodnie wszystko zostaje i zostało przekazane. Natomiast strona internetowa amerykańska pokazuje obrazy rzeczywiste i podaje informacje, co już się dzieje na ziemi. Jeśli ludzie chcą się bać - to proszę bardzo. Lidko, Cezary - zafundujcie im ten prezent. Niech się boją. Czy ktoś ma jeszcze pytanie? Słucham.
(milczenie)
Samuel: To znaczy, wasza okowita nie za dużo wam pomogła, ale i tak przekazałem to, co miałem do przekazania. W tych słowach tu nagranych jest dużo informacji. Trzeba to raz jeszcze przesłuchać i w spokoju wysłuchać, a wtedy dotrą do was jeszcze dodatkowe słowa. Zatem cóż. Jeśli pytań nie macie wiecej do mnie, to na dzień dzisiejszy, który już się kończy, mogę powiedzieć: "Dziękuję".