Seans chanelingu telepatycznego numer 20
Wrocław, 29 września 2003
Seans przeprowadzony z Lucyną Łobos
Uczestnicy: Andrzej Wójcikiewicz, Agata Czapnik
Andrzej: - Pytanie od Andrzeja Wójcikiewicza
Agata: - Pytanie od Agaty Czapnik
Barbara: - Pytania w imieniu Barbary Choroszy (zadane przez AW)
Samuel: - Odpowiedź Samuela za pośrednictwem Lucyny Łobos.
Samuel: Witajcie dnia dzisiejszego. Ja, Samuel, witam ciebie, Andrzeju, i ciebie, nowa istoto. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz i jak będziesz sobie radzić, kiedy będziesz poddawana próbom, a próbom - muszę tobie oznajmić - był i będzie poddawany każdy. Do dnia wczorajszego, Andrzeju, powracać nie będziemy, gdyż sporo materiału musimy przerobić dzisiaj. Macie pytania i ty, Andrzeju, masz przecież wyjazd i ważną rozmowę. Zatem poproszę naszego gościa o pierwsze pytanie.
Agata: Witaj, Samuelu,, bardzo mi miło cię poznać. Chciałam spytać, kim jestem, skąd pochodzę?
Samuel: I to jest dla ciebie takie istotne... Posłuchaj uważnie. To, że zaczynasz wchodzić w nasze szeregi jest faktem. Następną sprawą, jaką chcę tobie powiedzieć, to jest tak. Powiem, kim jesteś, skąd przybyłaś i co ciebie czeka na przyszłość, ale nie dzisiaj, gdyż już nauczony przykrym doświadczeniem nie chciałbym, żeby powtórzyła się historia, tak jak to było wcześniej. Tak, że masz moje słowo, a moje słowo - naprawdę, uwierz mi - dużo znaczy. Cofnę się do twojego nawet wcielenia, gdyż ma to ścisłe powiązanie z obecnym twoim życiem, ale żeby nie wpędzać ciebie zbyt w zarozumiałość, dzisiaj tego nie usłyszysz. Zatem poproszę ciebie o następne pytanie. Słucham.
Agata: Jak mogę pomóc? Jaka jest moja rola pomocy w całej misji faraona? Chciałabym bardzo pomóc.
Samuel: Chcesz, czy się tobie wydaje? Czy czujesz to głęboko w sercu, czy tylko - a to się może wiązać z rozgłosem - szukasz rozgłosu, bo to jest bardzo istotne. Teraz posłuchaj uważnie. Już miałaś okazję zobaczyć, że to nie tylko jest dobra zabawa, czy fajna przygoda. Za tym idą kłopoty. Za tym idzie złość, pycha niektórych osób. Czy na dzień dzisiejszy, zanim powiem "Witaj w naszych szeregach" - czy jesteś pewna, że chcesz wstąpić do naszej grupy? Słucham.
Agata: Tak.
Samuel: Zdecydowanie tak??
Agata: Zdecydowanie tak.
Samuel: Mówisz ty, jako skoczek - bo tyle już wiem - spadochronowy. Często byłaś blisko pana Boga, ale zawsze uciekałaś. Ale teraz chcesz się bardziej zbliżyć do skoków - dobrze. Zatem mówię "Witaj". Witaj w naszych szeregach. I jeszcze mogę tobie powiedzieć - droga, na którą wkroczysz, czy już wkroczyłaś, wcale nie będzie usłana różami. Będą kolce. Czasami będziesz pokłuta przez te kolce, ale pamiętaj - zawsze będziemy brnąć pomimo trudności do przodu. Nawet wtedy, kiedy będziecie uważani - powiedzmy grzecznie - za niespełna rozumu. Jeszcze raz mówię - witaj. A jeśli chodzi o to zadanie - macie tutaj szefa, który kieruje tą całą grupą i on będzie rozdzielał zadania i kierował wszystkimi. Ja się będę przyglądał - i tak, jak to czynię dotychczas, jeśli przybyła osoba do grupy, nie będzie spełniać wymogów, to po prostu, zostanie z grupy usunięta. Ale z tego, co widzę, a widzę trochę więcej, niż wy, ludzie, jesteś osobą taką, na której można polegać. Słucham ciebie dalej.
Agata: Czy ja, podobnie jak inne osoby z tej grupy, jestem w jakiś sposób chroniona? Czy mam swojego opiekuna?
Samuel: Byłoby niedorzecznością pozwolić, powiedzmy, manewrować innym istotom duchowym naszą wybraną. Oczywiście, jesteś chroniona. W momencie, kiedy padło twoje zainteresowanie na ten grunt, już się tobą zainteresowaliśmy. Słucham.
Agata: Dlaczego na starożytnych rysunkach egipskich są sceny pokazujące niewolniczą pracę przy piramidach, jeżeli wiemy, że było inaczej?
Samuel: A co mieli narysować, skoro żadnych informacji na ten temat nigdzie nie mogli znaleźć i nie znaleźli? Tak sobie wyobrazili. Łatwo jest zrobić z kogoś tyrana, niż wyobrazić sobie dobrego człowieka. Ale wystarczy tylko uruchomić troszeczkę wyobraźnię i już można zrozumieć, że Faraon tyranem nie mógł być. Przecież stwarzając takie dzieło w sumie w tak krótkim czasie, to czy mógł to zrobić, kiedy miał niewolników? Odpowiedz na to pytanie sobie sama. Ludzie pracowali naprawdę z ogromnym zaangażowaniem i pełną miłością nie tylko do Faraona, ale i do tego dzieła, które było tworzone. A ponadto praca wcale nie była niewolnicza... życzyłbym sobie, żeby teraz, w tym czasie na Ziemi, była taka niewolnicza praca, jak była za czasów Faraona. Słucham.
Agata: Samuelu, bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi, na pewno będę miała dużo więcej pytań. Jest to moje pierwsze spotkanie z tobą - bardzo dziękuję.
Samuel: No właśnie. Kiedy mnie się zaczyna dobrze rozmawiać, wtedy słyszę dziękuję. Miło mi było. Mówię szczerze - miło mi jest poznać ciebie. Andrzej, który już otrzymał niejedne baty od nas, wytłumaczy ci, jacy jesteśmy i na co sobie można pozwolić wobec nas, jeśli jesteś wobec nas posłuszna. Nie wymagam posłuszeństwa niewolniczego, ale takiego zdrowego posłuszeństwa - jeśli masz zaufanie. I tutaj może się odezwać wczorajszy dzień, kiedy było mówione "Wstrzymać kopanie". Brak zaufania, odezwała się pycha i ta pycha została ukarana. Więc pamiętaj - nie oczekuję dużo, ale tylko zaufania, posłuszeństwa i już wtedy dobrze będzie się układać współpraca między nami. Dziękuję. Słucham, Andrzeju, ciebie.
Andrzej: Witaj Samuelu. Chciałem ci przede wszystkim bardzo podziękować za ostatnie trzy kursy, które rzeczywiście były liczne i domyślam się, że to była twoja pomoc. Dziękuję i proszę o dalszą pomoc w tym kierunku.
Samuel: Oczywiście, że to był mój obowiązek, bo w jakiż to inny sposób mogłem tobie dopomóc, żebyś to nieszczęsne złoto mógł mieć na wyjazd do człowieka, na którym nam zależy. Dlatego, Andrzeju, w tej sprawie i w innej sprawie, jak już wiesz, można na nas liczyć. Może nie zawsze to się spełnia natychmiast, tak jakby sobie tego życzył nasz przybyły do naszego grona Kapłanek, ale spełnia się. No cóż - i Kapłanek też miał mówione, że będzie poddawany próbom. Słucham dalej.
Andrzej: Samuelu, pomimo, że prosiłeś, żebym nie zadawał pytań na temat wczoraj (nieudana wyprawa do Złotoryi - przyp.), ale jedno pytanie chciałem zadać. Czy sugerujesz, żeby w dalszym ciągu szukać w Złotoryi?
Samuel: Można, ale na to pole zapomnij, Andrzeju, żeby ci właściciele was wpuścili. To pole możesz uznać już za zamknięte. Możesz się tylko dowiedzieć, że było kopane, ale szukać już wam nie pozwolą. Ale żeby dalej drążyć temat - bo to jest dla was najważniejsze. Potwierdzenie. Potwierdzenie, gdyż po tym potwierdzeniu można ruszyć dalej. Andrzeju, kiedy dojdzie do rozmowy z Danikenem, a dojdzie, więc ten człowiek poza wyobraźnią posiada coś więcej. Ma otwarte serce. Posiada to, czego często wy używacie na samym końcu - rozum, i naprawdę będzie się tobie z nim dobrze rozmawiać. Potwierdzenie dostaniecie. Będziemy wskazywać dalsze miejsca, dlatego to na tej drodze stanął ten młody człowiek z Bystrzycy. Człowiek, który ma rozeznanie w terenie i pomoże, gdyż jest też bardzo zainteresowany Faraonem i Egiptem. Wyprawa czeka was na górę Ślężę i żeby sprawa była jasna, Andrzeju, i nie powtórzyła się podobna sytuacja, taka jak była w sobotę, to po zlokalizowaniu miejsca - na to miejsce pojadą trzy inne osoby nie mające pojęcia, czego szukamy. Tylko mają sprawdzić to wskazane przez Lucynę miejsce. Taka jest nasza decyzja i od tej decyzji nie odstąpię. Trzy niezależne osoby. Osoby, które mają uzdolnienia albo radiestezyjne, albo też inne moce. I tak będziemy teraz czynić, Andrzeju. Nie, żeby wszystkie ziemskie pomyje wylać na Lucynę. Słucham dalej.
Andrzej: Czy te trzy osoby są już zidentyfikowane, czy chcesz, żebyśmy ich poszukali?
Samuel: Andrzeju, jedną już mamy. Jest to nasz archeolog z Bystrzycy. Drugą osobą może być Mieczysław. Trzecią osobą może być ktoś z grupy, kto się zajmuje zawodowo poszukiwaniem skarbów. Takie zrzeszenie we Wrocławiu istnieje, gdzie są zainteresowani, zarejestrowani i chętnie pojadą na wskazane miejsce. Andrzeju, przecież tutaj się rozchodzi o potwierdzenie. Czy mam rację?
Andrzej: Naturalnie, niemniej jednak potwierdzeniem jest znalezienie samego skarbu, a nie tylko potwierdzenie radiestezyjne.
Samuel: Andrzeju, na górze Ślęży, czyli pod ruinami zamku są przejścia, tak zwane przejścia podziemne. Tu jest akurat góra. Przecież logicznie rozumując, każdy zamek posiadał lochy i trzeba się do tych lochów dostać. Jak do tej pory nikomu się to nie udało, więc przy naszej wydatnej pomocy spróbujemy poprzez te kamienie dostać się do takiego wejścia. Do sforsowania mamy kościółek. Można będzie próbować przesunąć niedźwiadka, ale to będziemy uwzględniać jutro, kiedy się już wdrapiecie na górę. Słucham.
Andrzej: Czy ten skarb ma jakieś zabezpieczenia i czy te zabezpieczenia można usunąć?
Samuel: Każde, Andrzeju, wejścia do podziemi zamku posiadały zabezpieczenia, czy tak zwane pułapki. Nie ma miejsca czystego. Jak już wchodzisz - istnieje takie niebezpieczeństwo, ale od czegóż to mamy specjalistów, którzy trudnią się w takich sprawach, czyli Zrzeszenie Klubu Poszukiwaczy Skarbów. Ich się wpuści, Andrzeju. Słucham.
Andrzej: Dobrze, rozumiem. Rozumiem, że taki klub istnieje we Wrocławiu i można się z nim skontaktować?
Samuel: Można, Andrzeju, i to się uczyni. Słucham.
Andrzej: Czy jakieś konkretne rady, jeśli chodzi o jutrzejszy wyjazd na Ślężę, od ciebie?
Samuel: Postaram się, żeby nie padał deszcz i żeby się wam wchodziło w miarę dobrze. Innych rad nie ma. Lucyna musi zabrać wahadła i to wszystko. Słucham.
Barbara: Witam Cię gorąco, Samuelu, przez ocean i proszę o odpowiedź na kilka pytań. Czy inne cywilizacje też pracują obecnie nad otwarciem swoich portali - kanałów?
Samuel: Czy pracują nad tym - może inaczej, pracowały, Barbaro... Ten temat też już opracowywaliśmy i omawiali. I tutaj chcę zapytać - kogo poddajesz próbie, Barbaro? Lucynę, czy mnie? Lucyna pamięć ma ulotną, ja, Barbaro - nie, i pamiętam dokładnie co było mówione na ten temat. Otóż jesteście, istoty ludzkie, ostatnią cywilizacją w danej Galaktyce, która przechodzi proces oczyszczania. Zapamiętaj - ostatnią cywilizacją. I oby to doszło do skutku, bo będziecie naprawdę ostatnimi do usunięcia, jeśli nie skorzystacie z tych rad i pomocy, która płynie od istot, które już zostały oczyszczone. Dlatego jeszcze raz powtarzam. W waszej Galaktyce (nie powinny ciebie interesować inne Galaktyki, gdyż to nie jest tobie do niczego potrzebne) nie ma cywilizacji, która by się oczyszczała. Słucham.
Barbara: Chciałabym wiedzieć coś o obecnych poczynaniach wobec Ziemi cywilizacji Hoova, Aragon i Altea?
Samuel: Poczynania na razie żadne. Cywilizacje dopiero zaczną się albo angażować, albo zasiedlać Ziemię, kiedy to będzie zrobiony porządek na Ziemi. Czy dobrze zostałem zrozumiany? Jak na dzień dzisiejszy to tylko dwie cywilizacje mają prawo do ingerowania w Ziemię i istoty ludzkie. Jakie to są cywilizacje - to już wiesz. Inne obserwują, przyglądają się i są w oczekiwaniu. I jak już wiesz, Barbaro, ziemski czas wobec zegara we wszechświecie jest zupełnie inny i cóż dla nich znaczy zaczekać jeszcze ten jeden dzień, czyli tysiąc lat. Słucham.
Barbara: Czy wzgórze Moria w Izraelu jest portalem - kanałem dla cywilizacji Hoovy?
Samuel: Barbaro - i tutaj na to pytanie masz już odpowiedź w poprzednim pytaniu. Oczywiście, inne cywilizacje mają prawo się pojawić na Ziemi w postaci duchowej - i to wszystko. Wszystkie inne kanały dopiero będą uruchomione po upływie tego jednego dnia. Słucham.
Barbara: Czy podziemne korytarze w Egipcie mają jakieś połączenie z Agart? Podziemnymi tunelami w Tybecie?
Samuel: Nie. Ta dżdżownica porobiła tylko kanały w Egipcie Barbaro. Inne kanały, które są, są porobione w danym kraju. To nie ma ze sobą połączenia. Słucham.
Barbara: Czy sumeryjski Bóg ENKI, to ten sam Bóg egipski zwany PTAH?
Samuel: Barbaro, co do tego pytania też już mieliśmy rozmowę. Bóg Enki może przybierać różne imiona, w zależności od sytuacji, w jakiej się znalazł i danego okresu. Różne imiona. Czy jest to dla ciebie zrozumiałe?
Barbara: Samuelu, czy słusznie pojmuję Ciebie jako ENKIEGO, Boga PTAH?a? Jeżeli się mylę, to proszę o wyjaśnienie.
Samuel: Enki, Barbaro. Jam jest synem Boga. Enki. Słucham.
Barbara: Jeśli tak, Samuelu, składam Tobie jeszcze głębszy pokłon. Wybacz, jeśli z pewnym opóźnieniem pojmujemy Twoją Osobę.
Samuel: Barbaro, nie mogłem przedstawić się swoim prawdziwym imieniem. Dlatego to wybieram imiona różne, nawet imiona ptaków po to tylko, żeby zmniejszyć barierę pomiędzy wami a mną. Nie chcę tej bariery. Chcę być traktowany jako taki serdeczny przyjaciel, do którego macie zaufanie i nie lękacie się. Dlatego, Barbaro, pozostanę dla ciebie i dla wszystkich Samuelem. Słucham.
Barbara: Czy mogę wiedzieć coś więcej na temat roli i stosunku do obecnych wydarzeń na Ziemi Korei Północnej i Chin?
Samuel: To wszystko, wielka Barbaro, zmierza do jednego celu. I też miałaś mówione przecież - my, jako istoty duchowe, musimy użyć jakiejś siły. A więc używamy siły matki natury i też ludzi, żeby mogli oczyszczać Ziemię. Jest to może okrutne słowo, gdyż nasza nowa przyjaciółka patrzy tak trochę z przerażeniem. Taka jest prawda, innej drogi nie ma. Kiedy używamy siły ludzkiej, to jest mniejsze zło, gdyż w ten sposób możemy uchronić ludzi wybranych. Kiedy użyjemy siły natury, to zginą też ci wybrani. Taka jest różnica. Słucham, Barbaro.
Barbara: Czy jest coś takiego w naszej Galaktyce, jak Rada Dziewięciu? Mam na myśli 9 Uniwersalnych Zasad Wszechświata ? inaczej istot duchowych odpowiedzialnych za swoją część mądrości, a jednocześnie będących całością, co jesteśmy w stanie pojąć, jako Boską Mądrość Wszechświata? Samego Boga?
Samuel: Barbaro, bardzo mądre pytanie. Rada Bogów w pierwszej właśnie części składa się z dziewięciu Bogów. Gdzie to jest - ciebie to interesuje. Często macie takie powiedzenie ziemskie: "Czuje się, jakbym był w siódmym niebie". Tak często mówią istoty ludzkie, jak są szczęśliwe. To właśnie te Rady, najważniejsze Rady Bogów, odbywają się w tym siódmym niebie. Posiedzenie Rady Bogów. Trzy dziewiątki, Barbaro. W pierwszej trójce - dziewiątka, potem następna dziewiątka i następna. Cała Rada składa się z dwudziestu siedmiu Istot Boskich. Słucham.
Andrzej: To były wszystkie pytania Barbary, Samuelu. Barbara jeszcze dodaje:
Barbara: Samuelu. Dziękuje za przywilej i przyjemność naszej współpracy. Mam jeszcze kilka pytań o pewne urządzenia i technologie na Ziemi pochodzące z zewnątrz, ale to już przy innej okazji. Dziękuję, Samuelu.
Samuel: Dziękuję tobie, Sławo, dziękuję tobie, Barbaro, i myślę, że współpraca będzie nam się układać nadal dobrze, pomimo tego incydentu, który wydarzył się w sobotę. I to będzie wyjaśnione. Póki co, przerwa.
Po przerwie 10 min.
Samuel: Zatem po przerwie witam was ponownie i teraz sprawa istotna, Andrzeju. Ponoć są pytania od Danikena dla Danikena. Zatem słucham.
Andrzej: Tak, Samuelu, jest bardzo dużo tych pytań. Ja je troszeczkę wyselekcjonowałem. Moje pierwsze pytanie jest ode mnie. Co według ciebie najbardziej zainteresuje Danikena w rozmowie ze mną?
Samuel: Przede wszystkim, Andrzeju, musisz przetłumaczyć, albo już to uczyniłeś, sesje hipnozy, które się odbyły. Pierwsza, druga i prosiłbym ciebie, jeśli tego nie uczyniłeś, to przysiądź spodni i przetłumacz sesję, która się odbyła z Barbarą, ale tą mówiącą o śmierci i to, co dzisiaj będziemy mówić. I to wystarczy. Tak, jak już wiesz - nigdy nie odsłaniaj całego pośladka. Pokaż kawałek, żeby było ciekawiej. Słucham.
Andrzej: Pierwsze dwie sesje, Samuelu, były dawno przetłumaczone na angielski i do Danikena było to przesłane przez Barbarę listem. Niemniej jednak ja sądzę, że Daniken tego nie czytał, bo sądzę, że gdyby czytał, to by odpowiedział na mój list, który wysłałem za pomocą e-maila, czyli komputera.
Samuel: Andrzeju, już też miałeś mówione. Daniken jest zarzucany listami i bezpośrednio przez pocztę i przez komputer i gdyby miał odpowiadać na wszystkie osobiście, to brakłoby mu czasu na spanie. A ponadto już się ciebie pytałem, Andrzeju - ileż to do ciebie zgłosiło się takich, powiedzmy, "nawiedzonych"? Dużo. I też się przed nimi oganiasz jak od natrętnej muchy. Tak samo i Daniken wyznaczył ludzi do przeglądania listów i na zasadzie takiej samej, jak Bartek. Pamiętasz, co się to wydarzyło, kiedy zleciłeś rozmowę Bartoszowi? Nie uczynił. To samo i uczynione zostało z twoją przesyłką. Jeszcze jeden "nawiedzony" napisał. Słucham.
Andrzej: Aha, teraz rozumiem dlaczego to nie doszło. Dobrze, teraz pytania, które przesłała Barbara - Danikena, do Danikena. Kim są kosmici?
Samuel: To wyście tak nazwali te istoty. Są to istoty, które posiadają materię. Nie wszystkie posiadają takie same ciała, jak wy na Ziemi. Materia jest uzależniona od tego, na jakiej planecie się znajdują. Ale wszystkie istoty, bo tak je będziemy nazywać, posiadają materię. Wy, istoty ziemskie, czyli ludzie, nazwaliście ich kosmitami. Łatwiej byłoby powiedzieć - "bracia z kosmosu". Słucham.
Andrzej: Dlaczego Eric von Daniken nigdy nie miał okazji zobaczyć UFO? Twierdzi, że ma wrażenie, iż na wieść o jego pobycie UFO ucieka?
Samuel: Daniken kłamie z uwagi na to, że gdyby powiedział, że miał kontakty z istotami spoza naszego, tego ziemskiego wymiaru - mówię dokładnie naszego, bo to mnie przyszło zarządzać Ziemią i ludźmi, więc czuję się powiązany z Ziemią. Otóż gdyby oficjalnie ogłosił, że wiele informacji posiada od bezpośredniego kontaktu z istotami pozaziemskimi, to już w ogóle nie chcieliby Danikena słuchać. I tak go świat nauki, uważający się za mądrych, uważa za niespełna rozumu, a co dopiero, gdyby ogłosił światu: "Mam kontakt z istotami pozaziemskimi". Często Daniken ma kontakt telepatyczny, Andrzeju, i to jest powszechne na Ziemi. Takim językiem posługują się istoty bardzo powszechnie. Z Danikenem też - i tego się nie wyprze. Słucham.
Andrzej: Po co Kosmici obiecali ludziom, że wrócą na Ziemię?
Samuel: Powrót, inaczej mówiąc, Andrzeju - powrót bogów. Tak, obiecali i tak uczynią po to, żeby na Ziemi zapanował idealny porządek i harmonia, taka, jaka jest we wszechświecie, na innych planetach, gdzie istotom z danej planety żyje się naprawdę dobrze. Istoty z innych wymiarów nie znają słowa "wojna", nie znają słowa "choroba", "umieranie". Te słowa dla nich są zupełnie obce. Po to powrócą bogowie, żeby nauczyć tych, co pozostaną, nowego życia. Jak żyć prawidłowo. Słucham.
Andrzej: Czy w różnych religiach i kulturach ludzie oczekują na powrót tego samego Boga, czy różnych bogów?
Samuel: Andrzeju, Bogiem Ziemi, albo powiedzmy inaczej - Galaktyki ziemskiej, czyli inaczej mówiąc ziemskiego Słońca, jest jeden Bóg. Bóg ten ma na imię Jahwe. Ale wiesz, ile jest Galaktyk w całym wszechświecie? Jest ich bardzo dużo i na każdej takiej Galaktyce jest Bóg, który jest właścicielem danej Galaktyki. Zarządzaniem tej Galaktyki najbliższej, tej waszej, jest Bóg Jahwe. Dopiero jemu podlegają inni bogowie. Słucham.
Andrzej: Skąd się wzięła Inteligencja Pozaziemska?
Samuel: O, no właśnie. Wydawać by się mogło, że inteligencja pozaziemska nie ma swojego początku i nie ma końca. I tutaj trudno mi jest użyć jakiegokolwiek sformułowania i czasu, gdyż istoty rozumne zamieszkują wszechświat już miliardy lat. Dlatego na to pytanie raczej trudno jest mi odpowiedzieć. Wydaje mi się, że słuszniej byłoby koncentrować się na tych czasach w miarę ziemskiego czasu, czyli tych lat, w których ludzie zostali zasiedleni. Po co sięgać w te miliardy. Jest to przecież pojęcie nie do ogarnięcia przez was, ludzi. Słucham.
Andrzej: Kim jest Bóg?
Samuel: Ziemski, Andrzeju?
Andrzej: Tak, ziemski.
Samuel: Jest energią, nie mającą tak naprawdę ciała. Energia, energia najwyższa, najpotężniejsza. Nie potrafię tej energii przyrównać do żadnej energii. Może - gdyby to coś pomogło - mógłbym połączyć kilkanaście, czy kilkadziesiąt takich błyskawic w jedną i tu można byłoby uruchomić swoją wyobraźnię co do energii boskiej. Ale definicja ogólna - Bóg jest energią.
Andrzej: Kto stworzył Boga?
Samuel: Nikt nie stworzył Boga. Bóg nie miał początku i nie będzie miał końca. Słucham.
Andrzej: Co było pierwotną przyczyną stworzenia?
Samuel: Całego wszechświata na pewno - to jest interesujące. Co było przyczyną? Ta energia, która powstała i która jest tą energią najwyższą, na pewno stworzyła te wszystkie kolejne Galaktyki. Nie potrafię, Andrzeju, tak naprawdę precyzyjnie na to pytanie tobie odpowiedzieć, co było przyczyną. Na pewno siła tej energii najwyższej musiała mieć jakieś rozładowanie, albo inteligencja tej energii była tak ogromna, że w tej pustce kosmicznej zaczął sobie tworzyć. Tak to mogło wyglądać - jeśli chcemy uruchomić wyobraźnię. Chociaż posiadam już sporo lat, nie zagłębiałem się aż tak daleko, wiele miliardów lat wstecz, gdyż uważam, że to jest do niczego niepotrzebne. Słucham.
Andrzej: Jak powstała inteligencja?
Samuel: Właśnie, ta inteligencja Boga, czyli energii najwyższej, została wszczepiana w każdą istotę rozumną, czy to ludzką, na Ziemi, czy też na innych planetach. Tą samą inteligencję przekazywał Bóg, energia najwyższa, innym bogom, których tworzył i ci kolejni, drogą łańcuszka, przekazywali następnym pokoleniom, następnym bogom i następnym. Każdy otrzymywał to ziarenko energii pod tytułem "inteligencja". Słucham.
Andrzej: Kto, albo co, tchnęło pierwsze życie?
Samuel: Ludzkie?
Andrzej: Tak.
Samuel: Tak sobie właśnie ulepił Bóg Ziemię przez wiele, wiele miliardów lat wstecz. Gdy czytasz Biblię, to na pewno możesz się zagłębić. Nie było to w tysiącach lat tworzone, ale przez wiele miliardów lat. Kolejno chciał zapełnić pustą przestrzeń przestrzeni kosmicznej, więc tworzył sobie kolejno planety. Następnie Ziemię. Kiedy już stworzył to, co było potrzebne do funkcjonowania na Ziemi, doszło do zasiedlania. Na innych planetach już było życie, Andrzeju, więc wystarczyło wziąć komórki i przekazać na Ziemię. Kiedy to padło na odpowiedni grunt, zaczęło się rozwijać. Tak było z roślinnością, ze zwierzętami i wodnymi i tymi lądowymi. Każde zwierzę zostało albo sprowadzone na Ziemię, albo też drogą projektowania stworzone "w próbówce" - inaczej powiedziawszy, przywiezione na Ziemię. Na samym dopiero końcu, kiedy ta Ziemia była już zasiedlona przez zwierzęta lądowe i wodne, przyszedł czas na człowieka. I jest to też po części niedorzecznością, że człowiek powstał z małpy. Dlaczego to w tych dzisiejszych waszych czasach, kiedy macie dobrze wyposażone laboratoria, ponoć bardzo nowoczesne, i bardzo mądrych naukowców - dlaczego to drogą eksperymentów, nie stworzycie z małpy - człowieka? Małpa dalej pozostaje małpą. Na Ziemię człowiek, ludzie zostali sprowadzeni. Oczywiście - były to istoty bardzo prymitywne, gdyż drogą ewolucji mieli się doskonalić. Czyli można to tak byłoby nazwać - taki mały eksperyment zrobiony został przez bogów. Jak to będzie się rozwijać istota ludzka? Rozwijała się dobrze, aż do momentu, kiedy trzeba było przesiedlić istoty, też ludzkie, z planety, która znajdowała się pomiędzy Jowiszem a Marsem. I tam właśnie nastąpiła katastrofa, czyli zgasło ich źródło zasilania, ich słońce, a jak wiadomo, bez słońca nie ma życia. Więc po stworzeniu przez naukę sztucznego słońca, które tylko mogło działać przez jakiś czas, trzeba było szybko ewakuować wszystkich mieszkańców owej planety na planetę najbliższą. Najbliższą planetą była Ziemia i ewakuowali te istoty na Ziemię. Stąd też na Ziemi pojawiły się cztery kolory, czyli cztery rasy: żółta, czerwona, czarna i biała. Za czasów, kiedy to jeszcze istoty były tylko same, bez tych gości z kosmosu, kolor był powiedzmy nie czarny, ale o ciemnej karnacji skóry. Słucham dalej.
Andrzej: Jak dobry Bóg może dopuszczać do tego, żeby bogaci byli coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi, skoro wszyscy są jego dziećmi?
Samuel: Dlaczego w to miesza się Boga? I tego tutaj nie bardzo mogę zrozumieć. Przecież istoty ludzkie otrzymały w pewnym czasie, a to był właśnie ten czas po ewakuacji, rozum i wolną wolę. Dlaczego jedni są bogaci, a drudzy biedni? Tak też nie było w założeniu założyciela, czy stworzyciela Ziemi. Wszyscy mieli mieć jednakowo, czyli dobrobyt i być szczęśliwi, gdyż planeta Ziemia miała być rajską planetą. Miała być klejnotem w tej Galaktyce. Miała być też wzorem dla innych planet, gdyż taki klejnot sobie stworzyli bogowie przy pomocy właśnie tej Energii Najwyższej. Założenie obecnie jest właśnie takie, żeby nie było łez, nie było biednych i nie było aż takiej różnicy, czyli tak bardzo bogatych. Wszyscy mają być szczęśliwi, gdyż wszyscy mają ten sam pierwiastek boski na Ziemi, pochodzący od samego Boga. To, że teraz tak się dzieje, jest tylko przyczyną ziemską. Ludzi, Andrzeju, ludzi. Słucham.
Andrzej: Tak, ja znałem odpowiedź na to pytanie z poprzednich sesji. Po prostu Barbara prosiła mnie, żebym w imieniu Danikena to pytanie zadał. Teraz inne pytanie. Jaki jest boski sens inteligentnego życia?
Samuel: To jest właśnie ten sens, żeby w całym wszechświecie panował dobrobyt i wszystkie istoty bez względu na kolor skóry, na pochodzenie, na wygląd byli sobie bliscy. Żeby nie było tego, co jest obecnie, czyli wojen. Tego już nie ma w innych światach. To jeszcze pozostało u was, ludzi, ale i to się zmieni. Założenie boskich energii jest też takie, żebyście się wszyscy szanowali. Szanowali bez względu na to, jakie posiadacie powłoki. Teraz tego też nie ma, gdyż wy, jako istoty ludzkie nie jesteście tolerancyjni i gdyby się teraz na Ziemi oficjalnie pojawiły istoty o innym wyglądzie, to gwarantuję, że natychmiast byłyby pojmane i poddawane eksperymentom, męczeńskim eksperymentom, a potem w męczeński sposób zamordowane. Słucham.
Andrzej: Samuelu, Eric von Daniken chciałby dowiedzieć się czegoś o technologiach przyszłości. Na przykład: czy można za pomocą radia o specjalnej konstrukcji uzyskać kontakt szybszy, niż za pomocą światła?
Samuel: Daniken sięga w nie tak daleką przyszłość, Andrzeju. To już jest dosyć szeroko stosowane - nie na Ziemi, oczywiście. Stosują to te najbliższe cywilizacje, które mają kontakt z Ziemią, czyli jest to Syriusz i istoty z Oriona. One się posługują tymi zabawkami, nawet podczas kontaktowania się z Ziemi z ich macierzystą planetą. Ale - i tutaj muszę podać jako ciekawostkę - po takim wstępnym oczyszczaniu, czyli już niebawem, Andrzeju, u bardzo dużej ilości osób otworzy się tak zwane trzecie oko i otrzymają możliwość rozmowy telepatycznej. I wtedy takie urządzenie jak radio, czy nawet telefon, niekoniecznie będzie potrzebne, gdyż skoncentrujesz się, otworzysz swój kanał i już możesz z taką Barbarą z Ameryki rozmawiać telepatycznie, Andrzeju - czy nawet z innymi światami. To już jest powszechnie stosowane w innych światach. Przecież właśnie w taki oto sposób też Daniken otrzymuje informacje od bytów, Andrzeju. Od bytów. Słucham.
Andrzej: W jaki sposób obcym cywilizacjom udaje się pokonywać olbrzymie odległości od gwiazdy do gwiazdy? Jakie są do tego potrzebne technologie?
Samuel: Wybierają sobie bazy, Andrzeju, na planetach. Nie przemieszczają się tak na dużych przestrzeniach. Jeśli trzeba pokonać jakąś przestrzeń pomiędzy Galaktykami, to robią to właśnie w taki sposób, jak już było mówione. Na najbliższej planecie pozostawiają swoje ciało i przemieszczają się na daną planetę, na której mają coś do zrobienia i tam, albo w postaci duchowej, albo przybierają materię danej planety. To już jest możliwe do wykonania, kiedy jest mózg wykorzystany powiedzmy, w 80 procentach. Wasze mózgi, Andrzeju, w najlepszym przypadku są wykorzystane w 30 procentach. Nie więcej. To już są geniusze. Słucham.
Andrzej: To były wszystkie pytania, które były napisane w imieniu Danikena. W tej chwili w zasadzie nie mam więcej pytań, proszę tylko o pomoc w jutrzejszym dniu i w jak najszybszym uwiarygodnieniu tego wszystkiego, co tutaj robimy, żebyśmy mogli ruszyć w stronę Egiptu.
Samuel: Andrzeju, nam też na tym zależy, żeby na drodze misji znalazły się właściwe osoby, żeby mogły być zaangażowane całym sercem, nie przymusem, i żeby nie widziały w tym własnego interesu. Nie upiecze się, Andrzeju, na tym ogniu żadnej własnej pieczeni. Może tylko wtedy, kiedy my na to pozwolimy, ale samowolnie upiec nie pozwolimy. Andrzeju, ręczę tobie, że wrócisz z wyprawy, jaka się szykuje, zadowolony. Tak, jak już wspomniałem, Daniken jest uważany za niespełna rozumu, nie użyję słowa - wariat, ale jest to człowiek, który naprawdę myśli i to, co on wie, a jeszcze nie przekazał, jest naprawdę bardzo cenne i będę osobiście doglądał tej wyprawy. A co do jutrzejszego spotkania i wyprawy, na pewno wam pomogę. Czy ty jeszcze, Agato, coś chcesz zapytać? Słucham.
Agata: Chciałam jeszcze raz, Samuelu, podziękować i powiedzieć, że większość odpowiedzi na moje pytania uzyskałam w trakcie całej sesji. Jestem bardzo zaskoczona, gdyż te pytania zadawałam oczywiście mentalnie, a uzyskiwałam odpowiedzi - i bardzo dziękuję za to.
Samuel: Agato, takich niespodzianek będziesz miała więcej, to mogę tobie obiecać. I jeśli, Agato, w misji, naszej misji wspólnej będziesz się wywiązywała dobrze - to czeka ciebie wiele miłych niespodzianek. Skoro już nie macie pytań, Andrzeju - w takim razie i ja dziękuję za rozmowę i spotykamy się jutro.