Seans nr 45 (metodą channelingu telepatycznego)
Wrocław, 22 lutego 2005
Uczestnicy: Lucyna Łobos, Iwona Stankiewicz
Iwona: Pytanie od Iwony Stankiewicz
Iwona*: Pytanie od Andrzeja Wójcikiewicza zadane przez
Iwonę
Samuel: Odpowiedź na pytanie za pośrednictwem Lucyny Łobos
Samuel: Urządzenie się kręci, a zatem możemy zaczynać. Witajcie obie na tym dzisiejszym, roboczym spotkaniu. Ja, Samuel-Enki witam serdecznie i możemy zaczynać. Proszę, Iwono, o przeczytanie pytania pierwszego.
Iwona: Witaj, Samuelu. Bardzo się cieszę, że gościsz znowu pod moim dachem, witam cię bardzo serdecznie. To są pytania głównie od Andrzeja i na koniec od Sławy. Przeczytam to, co napisał mi Andrzej.
Iwona*: Witaj, Samuelu. Chciałem cię poprosić o radę dotyczącą naszych planów wyjazdowych do Egiptu 18 marca tego roku. Mamy trudności w zdobyciu georadaru i może być taka sytuacja, że nie będzie można pojechać do Egiptu z tym sprzętem. Czy powinniśmy pojechać tam mimo wszystko małą grupą (to znaczy Lucynka, Andrzej Kapłanek, Iwona, ja), aby Lucyna mogła zrobić pierwsze pomiary wahadełkiem i zapoznać się z terenem, poznać ludzi? Potem mogłaby pojechać już osobno tzw. "ekipa techniczna" ze sprzętem georadarowym, aby zrobić pomiary w rejonie, który ona wyznaczy. Czy to jest dobry pomysł?
Samuel: Historia kołem się toczy. Powtórka z historii, to znaczy mam na myśli Sobótkę. Dokładnie było tak samo. Najpierw wy, potem georadar dla potwierdzenia. Jeśli, Iwono, zasób sakiewki jest, czy będzie wystarczająco duży i wszystkie formalności będą załatwione, to oczywiście jechać można, bo tam na miejscu kiedy już wskażemy - bo błędem jest myśleć, że Lucyna pokaże. Lucyna jest tylko narzędziem, narzędziem w naszych rękach. Tu wyprostuję wasze myślenie. Wskażemy, to my wskażemy miejsca. I jeśli pojedzie Patrick, który tak bardzo chce od strony jeziora - pokażemy też wejście. Będzie to trudniejsze wejście, ale i tamtym wejściem można wejść do korytarza Labiryntu. To co chcemy wam pokazać, to jest droga prostsza, krótsza do tego dotarcia do tych komnat, Złotych Komnat, które tak mocno spędzają sen z oczu ludziom. Potem trzeba tylko zaznaczyć, zrobić plan i zaznaczyć miejsca wskazane przez nas. Następnie już nie musi się pojawiać Lucyna czy większa grupa, bo z planem i dokładnym namierzeniem wskazanego terenu mogą pojechać tylko naukowcy - i oni sprawdzą to, co było wcześniej pokazane. Georadar pokaże puste przestrzenie. Przy okazji, kiedy tam już się znajdziemy, to trzeba upiec pieczenie dwie przy tym jednym ogniu. Czyli tym samym wahadłem pokażemy miejsce spoczynku Faraona. Tylko pokażemy, Iwono. Niech przypadkiem komuś do głowy nie przyjdzie zacząć kopać, gdyż samowola może się zakończyć bardzo przykro dla tych, którzy się wyłamią z pod naszej kontroli. Słucham dalej.
Iwona: Dobrze, Samuelu, czyli ja rozumiem z tego, że ten wyjazd marcowy powinien się odbyć?
Samuel: Może, może się odbyć. Nie mówię rygorystycznie "Macie jechać". Jeśli będą się piętrzyć jakieś trudności, to wyjazd przełożymy i ustalimy taki dzień, w którym moglibyśmy się znaleźć w tym miejscu w pierwszy dzień pełni księżyca. Słucham.
Iwona*: Dobrze, Samuelu, oczywiście przekażę te wiadomości. Kolejne pytanie. Obawy, które wyrażają niektórzy członkowie naszej Fundacji są takie, że kiedy Hawass otrzyma miejsce wyznaczone przez Lucynę radiostezyjnie, zrobi tam badania sam, bez naszego udziału i jeśli coś wykopie - ukryje te informacje przed całym światem, jeśli nie będą one pasowały do jego osobistych teorii archeologicznych. Czy takie niebezpieczeństwo istnieje i czy powinniśmy się przed tym jakoś zabezpieczyć?
Samuel: Tak samo, Iwono, jak ludzie powinni się zabezpieczyć przed naciągającą katastrofą. Czy katastrofa jest do uniknięcia? Jest. Pewnie że jest. Ale kiedy ludzie nie zechcą się podporządkować, to katastrofa będzie. Podobna sytuacja może zaistnieć, jeśli się tyczy naszych współnych wykopalisk. Miejsca będą wskazane i jeśli Hawass będzie chciał sam się wziąć do roboty i zacząć kopać - to chwała mu za to Iwono, bo wtedy "z głowy" - jak to się mawia - będą wydatki. Już nie trzeba się będzie martwić, skąd wziąć pieniądze. Ale Hawass otrzyma informacje o grożącym niebezpieczeństwie, jeśli się sprawa tyczy Faraona. Podobne zabezpieczenie posiada też Labirynt. Przecież ci, którzy zasypali, zabezpieczyli Złote Komnaty Iwono, nie byli głupcami, bo pozostawili też pułapki. Pułapki dla potomnych. Każdy śmiałek, który zechce dotrzeć do Złotych Komnat, nie ten wybrany, po prostu zginie. Lepiej żeby najpierw zaczął kopać samego Faraona - im głębiej, tym będzie działać mocniej zabezpieczenie. W pewnym momencie sam Hawass zobaczy, że coś tutaj jest nie tak. Mogą to nazwać klątwą - niech sobie nazwą jak tylko chcą. Mogą być wtedy prace przerwane i w popłochu zaczną szukać tych, którzy zapoczątkowali tą misję Faraon. Do samego Faraona nie dotrą. Tak, jak powiedziałem - chwała mu za to będzie, jeśli rozpocznie prace wykopaliskowe Faraona. Słucham.
Iwona: Dobrze, Samuelu, ja w takim razie myślę, że w imieniu nas wszystkich zdaję się absolutnie na Twoje prowadzenie i wiem, że doprowadzisz Lucynkę do tego miejsca i właściwe osoby odkryją Faraona.
Samuel: Robimy wszystko, co jest w naszej duchowej mocy. Po to jest taka selekcja, po to tyle dostajecie nauk, żeby już być czystym… Czystym na ciele i umyśle, kiedy dotrzecie do Faraona. Słucham.
Iwona*: Dobrze, dziękuję ci… Dalej Andrzej pyta: Nie bardzo rozumiem pytania Barbary z Nowego Jorku dotyczące planety Uran. Czy mam rozumieć, że planeta Uran jest dawną Planetą Nibiru lub Dwunastą Planetą i ma czas obiegu wokół Słońca 3600 lat?
Samuel: Jakież to trudne do zrozumienia dla was. Ile razy mam powtarzać. Każda planeta z układu słonecznego tej Galaktyki, tego układu ziemskiego - może w ten sposób do waszej świadomosci to dotrze - obiega Słońce. Od Merkurego po Uran, Iwono. Każda ma swój obieg. Uran także obiega. Wszystkie planety zmierzają w kierunku Słońca. Czy jest to takie trudne do zrozumienia? Jest to ta sama Planeta Dwunasta, Planeta X, lub Nibiru. Różnie można tę planetę nazwać. Dzisiaj naukowcy mówią, że jest to Planeta X. Słucham.
Iwona*: Dziękuję za to wyjaśnienie, z tego jeszcze jedno pytanie. Czy to znaczy, że to właśnie Uran przeleci niedaleko Ziemi i zawadzi o nią ogonem?
Samuel: Uran. Już minął Mars i teraz będzie już na wysokości Ziemi - i tego właśnie obawiają się naukowcy. Potem przeleci koło Ziemi i będzie się kierowała dalej w kierunku Słońca. Słucham.
Iwona*: Samuelu, naukowcy odkrywają tzw. Kod Biblii. Podobno w Bibli są zakodowane wszystkie zdarzenia i nazwiska, które w obecnym czasie są znaczące. Jeżeli te wydarzenia były znane już tyle lat temu i przewidziane, skoro nasza przyszłość była już kiedyś wyznaczona, zdeterminowana, to gdzie jest wolna wola człowieka?
Samuel: No cóż, jest tutaj logika, bo przeznaczenie czy wyrocznia jest wpisana w kod, w kod - powiedzmy - waszej świadomości, waszego mózgu, czyli tak zwanego DNA. Ale już wspomniałem, Iwono - zarówno wyrocznia jak i przeznaczenie są ruchome. Kiedy zrozumie się sens życia i po co tutaj się żyje, to będąc świadomym swojego życia - można to zmienić i tu jest ukryta w tym kodzie ta wolna wola. Kieruj się rozumem, zobacz, zobacz co się wokół ciebie dzieje i zrozum jedno - co możesz zrobić dobrego i co możesz zrobić złego. W kodzie biblijnym, bo tak to zostało określone - jest to kod matematyczny, tak samo jak każda istota ludzka tą drogą eksperymentów została udoskonalona - też jak kod matematyczny, bo i dzisiejsi medycy głowią się nad tym cudem jak istota ludzka, a zwłaszcza mózg. Mózg, który potrafi niczym najlepszy komputer zbierać dane. Więc czyż tu nie jest też zapisana wolna wola, Iwono? Czyż każe tobie ktoś robić złe uczynki, czy też masz prawo decydowania o sobie. Możesz zobaczyć swoją przyszłość - i to jest właśnie wolna wola, której ludzie na dzień dzisiejszy albo nie widzą, albo nie chcą zobaczyć. Iwono, wolna wola - tak to zostało nazwane przez tych Braci jak ja, Enlil i innych - bo kiedy istoty ludzkie pierwszy raz zostały sprowadzone na Ziemię, ukształtowane, były podporządkowane prawom natury, Matce Ziemi i tej Istocie Najwyższej, czyli Bogu. Wtedy nie posiadały tej wolnej woli, czyli kierowały się tym, co miały przekazane. Dopiero myśmy wprowadzili ten kod - kod tak zwany - jak ty mówisz - biblijny, który zezwalał istotom ludzkim na decydowanie o sobie, o Ziemi i nawet o innych. I to jest ta wolna wola, Iwono. Słucham.
Iwona*: Czy w Biblii jest zakodowane również odnalezienie grobowca Cheopsa?
Samuel: Jest, jest Iwono. I tutaj trzeba byłoby przeczytać Księgę Ezechiela w Starym Testamencie, kiedy to pojawili się przed jego oczami, jak on to nazwał - Aniołowie. Przeczytaj uważnie co przekazywali. Następnie Jezus też mówił. Nie mówił dosadnie o tym, o Faraonie, ale mówił o Górze. O Górze, która wybawi świat. I tu miał na myśli właśnie Piramidę Cheopsa, bo sam przecież w niej był. Ostatnia Księga Objawienia - Apokalipsa Jana Iwono, też wspomniane jest o Górze, gdzie "Wielka Góra się zatrzęsie, albo zapłonie". Biblijny Jan też miał na myśli Piramidę Cheopsa mówiąc o tym, co mówił Jezus, że wybawienie Ziemi jest w Wielkiej Górze, że otworzy się brama do raju. Czy biblijny Jan miał na myśli to niebo, do którego ludzie się modlą, czy też zmianę świadomości ludzkiej? Czy też miał na myśli to, że poprzez tę Wielką Górę połączą się energie? I tu sprawa jest jedna - ludzie czytają Biblię, ale jej nie rozumieją. Nie rozumieją, że w każdym wersecie biblijnym ukryte są słowa. Słowa, a zwłaszcza w ostatniej księdze, Apokalipsie Jana ukryte są słowa końca. Tego, tych czasów, w których teraz obecnie jesteście, czyli czasów Ery Wodnika. Słucham dalej.
Iwona*: Samuelu drogi, teraz kilka pytań na temat Kapłana Juno. Kim był kapłan Juno? Czy możesz mi powiedzieć więcej o Juno, o jego życiu, o jego misji i skąd pochodził?
Samuel: Może zaczniemy, skąd pochodził. Wiadomo, że musiał urodzić się na Ziemi, ale czy urodził się tak tylko z przypadku? Tu zrobię pauzę - powiem skąd pochodził. Jego pra-przodkowie pochodzili z Planety Nibiru. Potem, kiedy już wiadomo było, że planeta… tutaj już możemy powiedzieć inaczej… Żeby było łatwiej zrozumieć nazwijmy to teraz waszym językiem, że jest to Planeta Uran. Kiedy ta planeta jako ostatnia… było wiadomo, że już nie ma szansy na uratowanie, więc ewakuować trzeba było istoty ludzkie tam zamieszkałe na wybraną wcześniej planetę. Tą planetą, którą teraz zamieszkują, jest obecnie Druga Ziemia w pasie Oriona. To jest ta druga ich ojczyzna, Druga Ziemia tych istot z Planety Uran. Przodkowie Juno przesiedlili się na tą planetę, na tę Drugą Ziemię. Juno urodził się już na planecie w pasie Oriona, czyli na Drugiej Ziemi. Pochodził z książęcego rodu, czyli pobierał nauki i był wykształcony wszechstronnie. Wiele takich istot szykowało się do tego, żeby odbyć misję na Ziemi, bo już było wiadomo o tym, że będzie budowane przesłanie - kod na tym centralnym punkcie osi Ziemi. I kiedy już ten wykształcony Juno… nadszedł czas jego zejścia na Ziemię… i wtedy zapadła decyzja, że Juno się urodzi. Urodził się tu, na tej ziemi w Egipcie. Miał ziemską kobietę i ziemskiego ojca. Za czasów ojca Faraona został oddany jako młody chłopiec do nauk, do posług u kapłanów i tam odbywał następne szkolenie. Był wybitnie uzdolniony, co wprawiało w zdumienie kapłanów. Juno był mniej więcej w tym samym wieku, co Faraon Cheops, dlatego potrafili się tak szybko zaprzyjaźnić. Kiedy nastał czas budowy Piramidy, to ojciec Cheopsa wybrał właśnie Juno na nadzorcę przy budowie Piramidy, kierując się jego uzdolnieniami jakie posiadał. I tak też było przez cały czas, że Juno i Faraon byli sobie przyjaciółmi i Juno nawet przewyższał swoją inteligencją i umiejętnościami wszechstronnymi samego Faraona, ale nigdy nie dawał odczuć swojemu przyjacielowi Faraonowi tego, że posiada większą wiedzę. Sam często Juno był zdumiony, skąd tak łatwo przychodzą mu te nauki do głowy, skąd tyle wiadomosci. Kiedy przybyli na Ziemię budowniczowie, którzy to byli odpowiedzialni za budowę Piramidy Cheopsa, Juno miał wizję i wtedy to zrozumiał skąd pochodzi i kim tak naprawdę jest. Co jeszcze chcesz usłyszeć?
Iwona: Czy potrafił w bezpośredni sposób kontaktować się z Białymi Braćmi, z budowniczymi Piramidy?
Samuel: Tak, Iwono. Rozmowa odbywała się tak jak już wiesz, albo bezpośrednio w specjalnym namiocie, kiedy to uczestniczyli oni obaj - Faraon i Juno, albo przy pomocy mowy telepatycznej. Jest to język znany i nikt nie zarzuci nawet dzisiaj, że jest to bzdura. Można uruchomić pokłady mózgu i rozmawiać tylko przy pomocy myśli. I tak oto, kiedy na placu budowy przebywali też Biali Bracia - oczywiście szczelnie ubrani w swoich kombinezonach - to wtedy Juno rozmawiał z nimi przy pomocy mowy telepatycznej. Mowa bezpośrednia była tylko wtedy, tak jak powiedziałem, w namiocie specjalnym. Słucham.
Iwona*: Jak wyglądał Juno? Jakie było jego codzienne życie?
Samuel: Proste, proste jak życie każdego, kto pracował przy tym dziele, przy Piramidzie. Ubierał się jak przystało na Kapłana, czyli w tych długich, białych szatach. Niczym się nie różnił, Iwono, i nie chciał się wyróżniać. Nawet posiłki jadał razem z robotnikami. Taki był Juno - prosty, skromny i kochany przez wszystkich. Nie było w nim pychy i zarozumiałości. Była w nim miłość i troska. Tyle mogę powiedzieć o Kapłanie Juno. Słucham.
Iwona: Czy możesz powiedzieć, Samuelu, jak on wyglądał jako człowiek, jaka była jego sylwetka?
Samuel: Wysoki - tu muszę opisać fizyczny jego wygląd - wysoki, gdzieś około metra osiemdziesiąt, może i więcej. Jego ciało nie było białe, gdyż przecież miał rodziców egipskich, więc jego skóra była koloru ładnej opalenizny. Takiej śniadej. Piękne rysy twarzy - to, co się może podobać kobietom - i wtedy też Juno wyróżniał się swoim wyglądem, dostojny, piękny, zawsze ujmujący. To, co mogę jeszcze powiedzieć - to czynili wszyscy kapłani - łysy, ale to było spowodowane religią i potrzebą, żeby zachować higienę - golenie głowy. Czarne, piękne oczy - taki był Juno. Słucham.
Iwona*: W jaki sposób Juno stał się Kapłanem?
Samuel: Poprzez swoją wiedzę. Wyróżniał się spośród przybyłych uczniów czy młodych kapłanów swoją wiedzą przede wszystkim. To cechowało Juno, że był wśród nowoprzybyłych najmądrzejszy. Uczył się szybko i często przewyższał mistrza. Uczeń często uczył mistrza i to spowodowało, że został wybrany na nadzorcę Piramidy, głównego nadzorcę, bo takich nadzorców, Iwono, kapłanów było dużo więcej. Juno nie mógł być odpowiedzialny za wszystko. Byli kapłani, którzy byli odpowiedzialni za część medyczną, inni za dostarczanie żywności, jeszcze inni za opiekę nad zwierzętami i za uprawę roślin, za ogrody, tak, że każdy, Iwono, miał swój udział w tym dziele przy budowie Piramidy. Juno był odpowiedzialny za budowę Piramidy, Iwono. Za tą część bezpośrednią. Słucham.
Iwona*: Czy Juno i Kapłanka Ki byli kochankami?
Samuel: Tak Iwono. Kapłanka Ki podczas hipnozy mówiła, że była przy Juno cały czas. Wspomniała nawet, że wykonywała wszystkie jego polecenia na jego usługi i potrzeby. Wtedy wszyscy kapłani Iwono, mieli przy sobie kapłanki, bo to w dzisiejszych czasach z seksu zrobiliście tabu. Zrobiliście coś, co jest grzeszne, a tak naprawdę spójrz na to inaczej. Jest to ogromna energia, która dodaje sił, która daje chęć do pracy, daje radość życia. Byli to wspaniali ludzie, zarówno Juno, jak i Kapłanka Ki. Dzięki tej wielkiej miłości to dzieło - Piramida też, można powiedzieć - każdy kamień mówi o ich miłości. Słucham.
Iwona: Czy mieli potomstwo? Czy mieli dzieci?
Samuel: Nie. Nie mieli potomstwa gdyż było to zamierzeniem celowym Białego Bractwa, żeby z tego związku potomstwa nie było. Więc zarówno Juno jak i Kapłanka musieli spożywać specjalne zioła, które powodowały, że potomstwa nie było. Słucham.
Iwona: Dlaczego Białym Braciom zależało na tym, by nie było potomstwa?
Samuel: Na to pytanie, Iwono, odpowiedzieć nie mogę. Jest to powiązane z tym, że Juno z prostej linii pochodził z innej planety, tylko się urodził. Kapłanka Ki była ziemianką i pewne okoliczności nie dopuszczały do tego, żeby z takieg związku rodziło się potomstwo. Jeśli zajdzie potrzeba - wytłumaczę, ale dzisiaj nie. Słucham.
Iwona*: Samuelu, jakie były marzenia Juno? Co było celem jego życia? Czy tylko Piramida, czy jeszcze miał inne marzenia?
Samuel: Nie miał. Miał wszystko, Iwono, co mu było potrzebne do szczęścia, do miłości. Miał przesłanie, które musiał ukończyć - czyli Piramida. Miał kochającego przyjaciela - czyli Faraona. Miał przy sobie Ki. Miał też swoich pobratymców, czyli tych, którzy ciągle przybywali na Ziemię - Białych Braci. Jeszcze raz powtarzam - Juno był bardzo skromnym człowiekiem, a zarazem człowiekiem o wielkim sercu i wielkiej miłości. Słucham.
Iwona*: Czy Juno często spotykał się z faraonem Cheopsem? Jeżeli tak, to jak wyglądały te spotkania?
Samuel: Podobnie, jak twoje z Lucyną. Nic się nie różniło pomiędzy tamtym spotkaniem, a waszym dzisiejszym, Iwono. Sam Faraon, Iwono, przyjeżdżał na plac budowy, do samej Piramidy. Często zostawał przez wiele miesięcy pośród ludzi i tak samo się do nich przyrównywał. Nie wymagał hołdów dla siebie. Wręcz przeciwnie, zachowywał się tak, że pośród pracujących, gdyby ktoś obcy przybył, nie wiedziałby kto jest faraonem. Tacy byli, Iwono. To wy teraz robicie z faraona jak nie tyrana, to tak wielkiego króla, do którego nie było dostępu, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Oni obaj wiedzieli, jaką mają misję do spełnienia i kto tę misję im kazał prowadzić. Oddani byli całym sobą i sercem temu, co robili. Tylko że jeden był - powiedzmy - panem, a drugi sługą, jeśli to określenie ciebie zadowoli. Obaj kochali to, co robili i obaj wiedzieli, że po zakończeniu tego dzieła - odejdą. Słucham.
Iwona*: Samuelu, czy Juno został w jakiś sposób uhonorowany po swojej śmierci przez tych, którzy pozostali na ziemi?
Samuel: Miastem Iwono, miastem. Dostał miasto, które jest zwane jego imieniem - Juno. I tylko tyle, Iwono. Nie oczekiwał żadnego majątku, nic nie chciał. Wiedział, że kiedy odszedł Faraon, on odejdzie też. Ale wszyscy, którzy kochali Juno dali mu ten prezent - miasto, i nazwali jego imieniem. Słucham.
Iwona*: Dziękuję, to bardzo piękne. Samuelu, jakie jest w tej chwili zadanie Juno jako reinkarnacja w obecnym czasie?
Samuel: Zadanie jego i Kapłanki, to dotrzeć do Faraona, przerwać zabezpieczenie i uczestniczyć w tym orszaku pogrzebowym, kiedy to Faraon będzie przeniesiony do sarkofagu. I na tym ich rola się kończy. To jest końcowe, co uczynią. Ich rola w życiu i tak była długa i ciężka zanim dotarli do tej końcowej drogi, czyli już do Faraona i do Piramidy. Zakończą. Jeśli wszystko się powiedzie, to dzieło zostanie uwieńczone sukcesem. Jeśli nie dojdzie do wykopania Faraona, bedą oboje świadkami wydarzeń, które na Ziemi nastąpią. Przede wszystkim tych dwoje się zobaczy, tych dwoje się pozna i ROZPOZNA, Iwono. Słucham.
Iwona*: No, liczę na to i mam ogromną nadzieję. Samuelu, czy są jakieś przeszkody, aby obecny Don Severiano przyjechał do Polski na nasze majowe Sympozjum?
Samuel: Przecież obecny Don Severiano, a w środku Juno, bardzo chce, bardzo chce przyjechać do Polski. Do Ameryki nie chciał, bo się bał, ale tutaj coraz bardziej jest zaintrygowany i kusi go. Kusi go to, co może spotkać w Polsce, a ponadto i my też robimy swoją robotę, czyli w jego umyśle zaczynamy już działać. Chce poznać, chce poznać tę kobietę, o której już tyle słyszał i jeśli finanse - bo tu teraz już tylko się rozchodzi o finanse, czyli to złoto, a zrobimy wszystko, żeby tak było, to tych dwoje spotka się tu, we Wrocławiu. Słucham.
Iwona: Dziękuję Ci, Samuelu, za te wszystkie odpowiedzi i na koniec chciałam Cię prosić o pomoc i energię, Twoją cudowną energię w sprawie naszego Sympozjum, dla nas wszystkich. Dla Lucynki, dla Andrzeja, dla wszystkich, którzy próbujemy to tutaj urządzić, żeby jak najlepiej wyszło. Bardzo Cię o to prosimy.
Samuel: To też jest to moja sprawa. I Ślęża i Faraon. Będziemy parli do przodu, Iwono. Nie ma innej rady. Musimy, musimy iść do przodu. Dziękuję.
UZUPEŁNIENIE SESJI NR 45
Seans nr 45a (metodą channelingu telepatycznego)
Wrocław, 23 lutego 2005
Uczestnicy: Lucyna Łobos, Iwona Stankiewicz.
Iwona: Pytanie od Iwony Stankiewicz
Lucyna: Odpowiedź poprzez Lucynę
"Czas": Odpowiedź na pytanie od Istoty Duchowej biorącej udział w sesji za pośrednictwem Lucyny Łobos
Lucyna: Wobec zwyczaju Enki, którego będę dzisiaj zastępował - witam was. Po uzgodnieniu i przekonsultowaniu niedokończonej sesji wczorajszej będę miał ten zaszczyt, by dzisiaj uzupełnić i odpowiedzieć na to pytanie, które było zadane. Jest mi wiadome, Iwono, że i ty jeszcze masz pytanie. Będę odpowiadał na to pytanie. Jestem - powiedzmy - w jego zastępstwie. Moje imię niech pozostanie w tajemnicy. Otóż, żeby być lepiej zrozumianym, cofnijmy się do czasów 4 tys - 3,5 tys lat przed narodzinami Jezusa. Bardziej jaśniej - przed Erą Ryby. W tamtych czasach - Biblia opisuje to w taki sposób, że w niebie był bunt Aniołow. Nie Aniołów to był bunt i nie w niebie, ale był to bunt natomiast na Marsie. Na Marsie, na jednej półkuli Marsa, bo druga półkula była już martwa, martwa z tej katastrofy wcześniejszej. Na tej drugiej jeszcze funkcjonowało życie. Na powierzchni już były budowane bazy pod powierzchnią. Byli to pracownicy z planety Nibiru. Kiedy przybywali na Ziemię po złoto - bo dopiero z Marsa złoto było transportowane na planetę Nibiru, widzieli ziemskie kobiety, a że nie należeli do ziemskiej rodziny - gdyż w ich krwi była krew nibiryjska, toteż nie było takiej zgodności - powiedzmy - krwi. Bardzo się podobały ziemskie kobiety. Bunt nastąpił tak jak powiedziałem około 4 tys. lat przed Erą Ryby, kiedy to pracownicy na Marsie opuścili Marsa i przybyli na Ziemię po to, żeby wybrać sobie i poślubić ziemskie kobiety. Tak się też stało. Z tego związku kobiety te były zabrane ponownie na Marsa. Z tego związku zaczęły rodzić się dzieci. Dzieci - tak zwane Giganty. I to nie tylko cechowalo wysokość, ale siła, wygląd - czasami odrażający - i to było złe. To wszystko działo się przed potopem, potopem Noego, Iwono. Rodzenie się takich dzieci stwarzało zagrożenie dla istot ziemskich, które w porównaniu z tymi gigantami byly jak robaczki. To trzeba było zniszczyć. Wtedy to też zapadła decyzja o potopie, o potopie Noego, gdzie w tym potopie mieli być wyniszczeni i rodzice tych gigantów i same giganty. Ale stało się tak, że pracownicy nibiryjscy wcześniej ostrzeżeni przed potopem, opuścili Ziemię uciekając już na planetę Drugiej Ziemi. W potopie poginęły właśnie te dzieci - giganty. Kiedy była budowana Piramida Cheopsa - te związki z istotami, z ludżmi pochodzenia nibiryjskiego były - ale już było powiedziane - nie będzie z tego związku dzieci. I dlatego to albo drogą operacyjną było usuwane u kobiety lub u mężczyzny, żeby nie był płodny, albo też zażywane były zioła. Tyle mogę powiedzieć odnośnie narodzin dzieci na Ziemi.
Natomiast chciałbym jeszcze uzupełnić co do kapłana Juno. Otóż wczoraj było trochę zaskoczenia, trochę zdziwienia - skąd takie umiejętnosci u kapłana odnośnie budowy. Otóż kapłan Juno wcześniej żył na Atlantydzie i tam też budował piramidę, bo tamta piramida i Piramida Cheopsa, to są dokładnie dwa takie same twory. Nie przesiedlił się wtedy, kiedy było przesiedlanie istot z tamtej ziemi, ale po prostu odszedł, czyli umarł. Umarł z pełną świadomością i obiecał, że powróci wtedy, kiedy to na Ziemi będzie budowana Piramida Cheopsa, właśnie w Egipcie, w Giza. Tyle mogę uzupełnić. Z tego, co wiem, masz jeszcze pytanie. Słucham.
Iwona: Tak ... Jestem troszeczkę zakłopotana, bo rozumiem, że nie rozmawiam z Samuelem. W jaki sposób, Istoto, mogę Cię nazywać - tak żebyś dobrze się czuł i żebym ja wiedziała do kogo się kierować. Oczywiście, nie musisz mi zdradzać swojego imienia. Ja to bardzo szanuję, ale jak mogę do Ciebie się zwracać?
Lucyna: "Czas". Powiedzmy, że kryję się pod "Czasem". Możesz bezosobowo, bezimiennie lub po prostu - Przyjacielu Enki. Słucham.
Iwona: Dobrze, bardzo, bardzo dziękuję Ci Przyjacielu Enki za to, że zechciałeś porozmawiać ze mną, wyjaśnić mi to wszystko, bo rzeczywiście było to dla mnie bardzo zaskakujące i bardzo ciekawe. Czuję się bardzo zaszczycona tym, że mogę z Tobą rozmawiać. Przyjacielu Enki - w takim razie - czy jeszcze możesz mi coś powiedzieć na temat tego, kim była energia duchowa Juno?
"Czas": Iwono, energia duchowa - jak już było powiedziane, Juno - jego ojcem był Anu. Anu był stworzony po to, żeby mógł zasiedlić, osiedlić się na planecie Nibiru po to, żeby byli płodzeni następni. Pochodzenie ducha Juno jest nibiryjskie, tak jak już było mówione. Pochodzi z czystej, prostej linii książęcej lub królewskiej. Powiedzmy, że jest z prostej linii krewnym Enki. Słucham.
Iwona: Ojej… dziękuję, to nieprawdopodobne… Dobrze. Przyjacielu Enki, mam jeszcze takie jedno pytanie. Jest to pytanie, które się nasunęło Andrzejowi, mianowicie - w jednej z naszych sesji była mowa o tym, że do Ziemi zbliża się gigantyczna kometa, która co chwilę zmienia swój kierunek i której nie można namierzyć. Ta kometa może zawadzić swoim ogonem o Ziemię i spowodować ogromne zniszczenia. Wczoraj usłyszałam, że Planeta Uran, Planeta Nibiru i Planeta X - to jest to samo. W związku z tym - czy ta gigantyczna kometa - to jest inne ciało niebieskie, które może zagrażać Ziemi, które się zbliża ?
"Czas": Co naukowiec - to nowa teoria. Jest to ciągle to samo ciało niebieskie. Nazwijmy to tak - ciało niebieskie. Bo inni mówią - kometa, drudzy - planeta, jeszcze inni - meteoryt. Czy to już takie jest istotne? Kim czy czym jest ten olbrzym? Jest martwą planetą. Jeżeli jest martwa planeta może być to ogromnej wielkości meteoryt. Jeśli jest to ogromna, martwa planeta - może być to kometa, ale ciągle jest to to samo ciało, które okrąża wszystkie planety znajdujące się w tym Układzie Słonecznym, Iwono. I tutaj bedę nie tylko wspierał, ale i potwierdzał słowa mojego przyjaciela Enki. Słucham.
Iwona: Dobrze, w takim razie… ja przepraszam, może to naiwne pytanie, ale czy w tej sytuacji można jakoś wytłumaczyć coś, co nazywamy "ogon komety"? Co to w tej sytuacji jest? Co się "ciągnie" za tą planetą ?
"Czas": Jest to ogromna ilość gazów, i w tej ogromnej ilości gazu znajdują się właśnie mniejsze takie "meteoryty" - czyli inaczej mówiąc, prostym językiem, są to kamienie, skalne kamienie, bardzo twardej zawartości. Kamienie, które można przyrównać do tytanu. Tytan to jest metal, a to jest kamień o takiej samej twardości jak tytan. Taka przelatująca planeta martwa, rozbijając po drodze mniejsze ciała niebieskie, ciągnie za sobą te rozbite kawałki skał. To nic innego nie jest Iwono, tylko te skały, które są uwięzione w tej energii gazu zahaczą o Ziemię. Właśnie to… Słucham.
Iwona: Dobrze, ja bardzo dziekuję. To jest chyba już jest wystarczające wyjaśnienie. Jeżeli jeszcze będą pytania, bo to było pytanie Andrzeja, to ja wtedy jeszcze poproszę o wyjaśnienie. Dla mnie już to jest absolutnie jasne. Bardzo serdecznie Ci dziękuję. Jeszcze raz - czuję się bardzo zaszczycona, że zechciałeś ze mną porozmawiać i wyjaśnić mi rzeczy, które wczoraj nie były wyjaśnione…
"Czas": Tylko warunkowo przybyłem tutaj Iwono. Trochę się mylę w tym obliczeniu lat waszych ziemskich. Łatwiej byłoby mi obliczać te lata nibiryjskie, czyli mojej planety, bo stamtąd pochodzę, Iwono, niż obliczyć wasze tysiąc lat. Tutaj się mylę. Jeśli się pomyliłem o jakieś tysiąc lat, to i tak już nie ma znaczenia. Jeszcze raz przypominam - pytania na które odpowiedziałem, czasy toczyły się przed Potopem, pomiędzy - po tej tradycyjnej Radzie Bogów, czyli na posiedzeniu Rady Bogów, kiedy to zapadały decyzje odnośnie istot ludzkich - po posiedzeniu i przed Potopem - pomiędzy tymi wydarzeniami właśnie były te czasy, kiedy na Ziemi żyły te giganty, których wzrost niekiedy sięgał do 4 metrów, Iwono. Póki co, nie ujawnię imienia swego, ale cieszę się ogromnie, że będę mógł czasami zastępować Enki i rozmawiać. Czy wyjawię swoje imię - to się okaże. Na razie - mówię waszym ziemskim językiem - do usłyszenia…